sobota, 7 sierpnia 2021

Po prostu Porto

 Porto to miasto mew. Wszystko jedno czym się zajmujesz – spacerujesz nad rzeką Douro, 

mewy nie mają parcia na szkło, żeby je zobaczyć, trzeba się osobiście wybrać do Porto

kluczysz wąskimi i stromymi uliczkami dzielnicy Ribeira, 


podziwiasz nocne niebo 


czy rankiem wyglądasz przez okno w celu stwierdzenia stanu pogody

to widok z naszego hotelowego okna. Mewa wyjadała flaki gołębia mniej więcej w tym miejscu, gdzie na zdjęciu widać samochód

 – zawsze zobaczysz i usłyszysz mewy. Potrafią pięknie i malowniczo błysnąć bielą na tle granatowego nieba, zaskoczyć refleksem, robiąc w powietrzu zwrot o 180 stopni, po to by zwędzić ci z talerza rybie szczątki oraz stać się potwierdzeniem przeczytanego w przewodniku zdania, że Porto nazywane jest „miastem flakojadów”.

Oczywiście drugie co do wielkości miasto Portugalii, które dało imię całemu krajowi, ma do zaoferowania znacznie więcej atrakcji, niż tylko kontakty z ptakami. Co zatem warto robić w Porto? Przede wszystkim snuć się niespiesznie bez twardo wytyczonego celu. Wspinać się brukowanymi uliczkami, 



po to by na ich szczycie móc z czystym sumieniem odpocząć w jednej z tysięcy karkołomnie usytuowanych restauracyjek, barów i kawiarni. 

podstawą bezpiecznego posiłku jest odpowiednie ustawienie krzeseł

Pozwolić tramwajowi przejechać pomiędzy stolikami. 


A potem pójść dalej, by podziwiać azulejos, 

ceramiczne płytki pokrywające ściany budynków, to jedna z najbardziej charakterystycznych cech portugalskiej architektury 

które dekorują nie tylko wspaniałe kościoły, 


ale też zwykłe kamienice, a nawet hale dworcowe.


wnętrze hali dworca św. Benedykta (Estação São Bento)

Warto też przejść się imponującym mostem króla Ludwika I (Ponte Dom Luis I) i zobaczyć nie tylko piękną panoramę miasta, 

widok z lewej

widok z prawej

zamiast iść mostem, można ponad dachami jechać kolejką linową

ale też to, jak ukryte pod ziemią metro nagle wyjeżdża z ukrycia i jedzie po górnej kondygnacji mostu.


most ma 2 piętra - metro jeździ górą, ludzie chodzą, którędy chcą (dolne piętro widać tuż nad promem)

Można też oddalić się nieco od zabytkowego centrum (wystarczy 20 minut zwykłym miejskim autobusem) i spotkać prawdziwy ocean.

to ja. Idę do oceanu

A wszystko to oczywiście należy przeplatać częstymi degustacjami lokalnych smakołyków i słynnych na cały świat trunków. 


Ale o tym opowiem w oddzielnym wpisie poświęconym portugalskiej kuchni. Zapraszam za kilka dni!




1 komentarz:

  1. Cudo! wspaniała atmosfera i piękne widoki. Już nie mogę się doczekać smaków…

    OdpowiedzUsuń