środa, 3 września 2025

Kolumbia - Cartagena i Pereira

 Cartagena uchodzi za najpiękniejsze miasto w Kolumbii. Odwiedziłam tylko kilka z nich, ale spędziwszy dwa dni w Cartagenie, jestem skłonna przychylić się do tej opinii. 

najpiękniejsze dla ludzi lubiących kolory.
Wielbiciele szarości i beżu nie będą zachwyceni

Oczywiście dotyczy to tylko dwóch dzielnic – Starego miasta i Getsemani – które zostały przygotowane na przyjęcie turystów. 


Są w nich kolorowe kolonialne budynki, 




piękne murale


 i wiele ulicznych dekoracji. 



Poza tym, zwłaszcza w Getsemani, znajduje się całe mnóstwo restauracji, kawiarni i barów. 


Dla turystów to istny raj – można zrobić tysiące fantastycznych zdjęć, posiedzieć przy orzeźwiającym drinku, ponapawać latynoskim klimatem.


Jednak spacerując po bajecznie kolorowych uliczkach, nie mogłam się pozbyć wrażenia, że to nie jest prawdziwe miasto. No bo gdzie są domy mieszkalne, zwykłe sklepy i punkty usługowe?

Drugiego dnia na murze pomiędzy dwoma sympatycznymi knajpkami odkryłam plakat, który potwierdził moje obawy – prawdziwe życie znika z ulic starej Cartageny. 


Od 2005 do 2018 roku liczebność mieszkańców dzielnicy Getsemani zmniejszyła się o 77%, a miejsca, które do tej pory były centrum życia lokalnej społeczności zmieniły się w pełne hałasu punkty gromadzenia się grup turystycznych.

to jest plakat, z którego zaczerpnęłam te dane

a to plac, którego charakter zmienił się, według autorów plakatu, na gorsze

Nie wiem, co o tym sądzić. Z jednej strony, bardzo mi się tam podobało i z chęcią posnułabym się po kolorowych uliczkach jeszcze z dzień czy dwa, 


ale z drugiej trochę przykro, że ludzie muszą się wyprowadzać, po to, żeby stworzyć atrakcję turystyczną. Z kolei, z trzeciej strony, spora część cartageńczyków żyje z turystyki.


 Ech, trudne to wszystko…

turyści na starym mieście

W każdym razie, cieszę się, że oprócz bajkowej Cartageny miałam też okazję zobaczyć zwykłe kolumbijskie miasto – Pereirę. Byłam tam przez chwilę, w drodze do kolejnego turystycznego hitu na mapie Kolumbii i to tylko dlatego, że podróż z postojem w Pereirze wydała mi się najwygodniejsza. 

widok sprzed lotniska w Pereirze

Ale dzięki temu mogłam zobaczyć miasto prawdziwe, takie w którym po prostu żyją ludzie. Najpierw miałam wrażenie, że przeniosłam się w czasie do lat dziewięćdziesiątych, kiedy to na ulicach polskich miast królował handel z łóżek polowych. W centrum Pereiry, tuż obok normalnych sklepów są stoiska z tym samym towarem, który jest sprzedawany wewnątrz. Domyślam się, że różnica polega na cenie i być może oryginalności produktów. Nie wchodziłam do sklepów, ale przeszłam się wzdłuż straganów i stwierdziłam, że jest tam wszystko z płytami DVD włącznie.


Oczywiście wygląda to dużo gorzej niż w Cartagenie. Ale Pereirę też da się lubić. Na głównym placu obok pomnika szalonego Bolivara, o którym już pisałam, są murki, na których panowie rozkładają szachownice, 


jest wata cukrowa i przejażdżki lamą. 


Zdaje się, że to właśnie za takim placem tęsknią mieszkańcy cartageńskiej Getsemani.

W Pereirze jest też bardzo ciekawa katedra. 


Z zewnątrz nic takiego, za to wewnątrz robi duże wrażenie.




No i mają superfajny transport publiczny. Miasto zbudowano na najbardziej stromych wzgórzach, jakie kiedykolwiek widziałam, więc możliwość skorzystania z kolejki linowej to na pewno duże udogodnienie.


Nie udało mi się znaleźć w Pereirze zbyt wielu restauracji. Ale jak już wreszcie jakąś znalazłam, to okazała się nie tylko miejscem sympatycznym z bardzo miłą obsługa, ale też oferującym dobre jedzenie. Może nawet najlepsze, a na pewno najefektowniejsze, z tych, które jadłam w Kolumbii.

bandeja paisa montañera -
kiełbasa, mięso, fasola, jajko, ryż, awokado i arepa.

Naprawdę polubiłam Pereirę. I choć oczywiście, gdyby ktoś wybierał się na wycieczkę do Kolumbii, doradziłabym mu przede wszystkim wizytę w Cartagenie, to jednak warto też dla równowagi zobaczyć miasto takiej jak Pereira, by popatrzeć, jak naprawdę żyje się w Kolumbii.

taki kolorowy napis to obowiązkowa dekoracja każdego miasta,
zastanawiałam się nawet, czy nie nakazuje tego czasem kolumbijskie  prawo 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz