niedziela, 23 lutego 2025

Tajwańska przyroda

 Tajwan to nie tylko wielkie miasta, ale też góry, morze, lasy. Natura prezentuje się pięknie i bujnie, ale niestety nie zawsze współpracuje z człowiekiem. 


Jednym z najważniejszych punktów pobytu na Tajwanie miała być wycieczka do Parku NarodowegoTaroko, na którego cześć pochwalne peany wypisują wszyscy podróżniczy blogerzy. Bazę wypadową do parku stanowi malowniczo położone między górami a morzem miasto Hualien. 

te dwa zdjęcia zrobiłam z tego samego miejsca, tylko obróciłam się na pięcie


Pojechaliśmy tam, rozgościliśmy się w śmiesznym hoteliku, 

mój pokój w samoobsługowym hotelu - żeby dostać klucze musiałam wysłać film przedstawiający wrzucanie pieniędzy do specjalnej skarbonki w lobby 

dystrybutor wina w hotelowym lobby

odwiedziliśmy nocny targ


 i na tym zakończyły się sukcesy. Okazało się bowiem, że kilka miesięcy przed naszym przyjazdem Tajwan doświadczył potężnego trzęsienia ziemi. Góry i lasy parku narodowego ucierpiały tak bardzo, że trzeba było je zamknąć i zabronić turystom chodzenia po szlakach.

Hualien

Nie pozostało nam zatem nic innego, jak tylko spakować plecaki i pojechać w inne znane z pięknej przyrody miejsce. 

widoki dworcowe też niczego sobie

Na szczęście znajdujący się w centralnej części wyspy Park Narodowy Alishan nie został zniszczony i można po nim spacerować i podziwiać gigantyczne drzewa, z których niektóre rosną w tym lesie od ponad tysiąca lat. 



Chodzi się wśród tych drzew po drewnianych kładkach, które wyznaczają szlaki turystyczne. W pierwszym momencie pomyślałam, że ciekawiej byłoby poczuć las naprawdę, stąpając po ziemi, a nie patrzeć tylko jak widz, idący po wygodnej kładce z poręczami. Ale potem uznałam, że to jednak dobry pomysł, bo dzięki podestom tłumy turystów nie zadeptują lasu i wszystkie rośliny i zwierzęta mogą sobie spokojnie mieszkać, gdzie chcą. 


A człowiek jest w końcu tylko gościem, więc musi się zadowolić patrzeniem z pewnego dystansu. No i system kładkowy pozwala w miarę komfortowo spacerować po lesie podczas deszczu. A podobno w tamtej okolicy pada przez 209 dni w roku. Moja wizyta też przypadła na jeden z tych dni. Padało cały czas i to dość mocno, więc zdjęcia wyszły mi raczej skromnie. 


każdy, od namniejszej kładeczki, po największy most, opatrzony jest informacją
ile osób może na nim jednocześnie przebywać

Ale i tak cieszę się z tej wycieczki, bo las jest naprawdę piękny, a spotkanie z tysiącletnimi drzewami robi wrażenie. 

drzewo trójpokoleniowe - z jednego pnia,
w odstępie mniej więcej 200-300 lat,
wyrastały kolejne pokolenia tego drzewa

Kiedyś, mieszkający tu lud Tsou uważał je za święte i otaczał opieką. Niestety potem pojawili się Japończycy, dla których cenne były nie żywe drzewa, a pozyskiwane z nich drewno. Na szczęście nie udało im się wyciąć wszystkiego i Szlak Olbrzymich Drzew wciąż ma się czym pochwalić. 


A po Japończykach zostały tory kolejki wąskotorowej, którą wywożono drewno. 


Dziś jeżdżą nią turyści. Pociąg ten jest – przynajmniej zdaniem lokalnych władz – największą atrakcją regionu 


i występuje na wszystkich pamiątkach, które można kupić nie tylko w Alishan, ale też w innych miejscowościach. 


starą lokomotywę można oglądać na stacji w Fenqihu

Na przykład w Fenqihu, miłym miasteczku, 

na "Starej ulicy górnej" panuje ożywiony ruch turystyczny

"Stara ulica dolna" jest o wiele cichsza

i bardzo pasuje do wyobrażenia dawnych chińskich miasteczek

menu w kawiarni, którą widać na poprzednim zdjęciu

wkoło którego są też leśne szlaki, tym razem wśród bambusów


 i tajwańskich cedrów.


Niestety niektóre ścieżki zamknięto z powodu szkód wywołanych trzęsieniem ziemi, 


ale większość była dostępna. Można było po nich spacerować


i odpocząć nieco od gwaru wielkich tajwańskich miast.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz