niedziela, 21 marca 2021

KrajKuchnia - Korea Południowa

 Korea Południowa wydaje się być państwem dość dobrze znanym – każdy wie, gdzie leży, jaka jest jej stolica i pewnie wiele osób potrafi wymienić najsławniejsze dania z tego kraju. Koreański film dostał Oscara, a w Warszawie jest nawet Centrum Kultury Koreańskiej. Z drugiej jednak strony, nie znam nikogo, kto by był albo planował być w Seulu. A oprócz „Korei Południowej. Republiki żywiołów” Marcina Jacoby’ego, nie trafiłam na żadną ciekawą książkę o tym kraju.


Myślę, że najwyższa pora coś z tym zrobić, dlatego – gdy już będzie można – zamierzam wybrać się do Korei Południowej.

A na razie czytam koreańską powieść, oglądam serial i gotuję po koreańsku. Kuchnia tego kraju obfituje w intrygujące przepisy, więc chwilę zajęło mi wybranie jednego dania. Ostatecznie zdecydowałam się na potrawę prostą, ale ciekawą, czyli dubu gangjeong, co najprawdopodobniej tłumaczy się jako słodkie chrupiące tofu (mam ostatnio ogromną ochotę zacząć się uczyć koreańskiego, zwłaszcza ze względu na bardzo ładny alfabet, ale resztkami rozsądku zwalczam tę chęć).


Do przyrządzenia takiego tofu, które podobno jada się w buddyjskich świątyniach, potrzebne są – oprócz tofu – mąka ziemniaczana, pestki dyni i glazura złożona z: ketchupu, miodu i paprykowej pasty gochujang.


Najpierw należy osuszyć tofu papierowym ręcznikiem i pokroić w kostkę (taką akurat na jeden kęs). Następnie kostki te obtacza się w mące ziemniaczanej


 i smaży na złoto, czyli po około 2-3 minuty z każdej strony. Potem wyławia się usmażone kostki, odsącza na durszlaku, a na patelnię dolewa jeszcze trochę oleju. Gdy będzie gorący, znów wrzuca się tofu i po raz kolejny smaży jakieś trzy minuty.

Dubeltowo zezłocone tofu odkłada się na talerz, a do pozostałego na patelni gorącego oleju należy włożyć na 10 sekund pestki dyni. Najłatwiej zrobić to za pomocą łyżki cedzakowej. Trzeba po prostu zanurzyć łyżkę z pestkami w oleju, policzyć do dziesięciu i wyjąć.

W międzyczasie – gdy tofu się smaży – można zacząć przygotowywanie glazury. W tym celu należy połączyć wszystkie składniki, czyli ketchup, miód oraz pastę paprykową i podgrzewać razem, aż pojawią się bąbelki. 


Do takiego gorącego sosu wrzuca się usmażone tofu i miesza starannie, tak aby kostki dokładnie pokryły się glazurą.

Potem wystarczy tylko posypać je pestkami dyni i danie gotowe! Słodkie, pikantne i chrupkie kostki tofu są naprawdę bardzo pyszne. Zwłaszcza, gdy się je zjada bezpośrednio po przyrządzeniu. 


Kiedy ostygną, ziemniaczana powłoka trochę twardnieje i potrawa traci swój urok. Dlatego najlepiej zrobić ją i zjeść od razu. Można jako większe danie z ryżem, ale sprawdza się też w roli przekąski. Na przykład podczas oglądania koreańskiego serialu.

A następnym razem będzie jeszcze ciekawsza potrawa z Korei Północnej. Zapraszam!

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz