O tym, że
Laos to piękny kraj miałam okazję przekonać się wielokrotnie. Po raz pierwszy
cuda natury objawiły mi się niedaleko Luang Prabang. Trzydzieści kilometrów od
miasta, w parku leśnym znajduje się szalenie piękny wodospad Kuang Si.
Właściwie to urodą odznacza się nie tyle sam wodospad, co jego otoczenie – wypełnione
turkusową wodą naturalne baseny, z których wyrastają nie tylko trzciny, ale też
prawdziwe drzewa. Zresztą, co ja będę tłuc w klawisze po próżnicy, popatrzcie
lepiej sami!
bardzo ciężko wybrać jedno z tryliona zdjęć, które tam zrobiłam, ale mam nadzieję, że z przyjemnością popatrzycie na więcej
Leśna
ścieżka przez kilkaset metrów biegnie wzdłuż tych jeziorek, aż w końcu
doprowadza nas do wodospadu właściwego.
Swoją nazwę zawdzięcza dwóm legendom. Według pierwszej z nich, wodospad powstał, ponieważ pewien mędrzec dokopał się
do wnętrza Ziemi i uwolnił wody rzeki Nam Si. A słowo si oznacza po laotańsku kopanie.
Natomiast druga legenda opowiada o pięknym złotym jeleniu, mieszkającym pod
wiszącą skałą, na którą spadała woda z wodospadu. Dziś skały tej już nie ma, bo
zniszczyło ją trzęsienie ziemi w 2001 roku. Jeleń też się wyprowadził, ale
pozostał w nazwie wodospadu (kuang
znaczy jeleń).
Na Kuang Si
najpierw patrzy się z dołu, a potem, jeśli komuś niestraszna stroma wspinaczka,
idzie się wśród pięknych okoliczności przyrody
to może też z góry.
woda płynie sobie spokojnie, chyba nie wie, że za chwilę będzie musiała lecieć 25 metrów w dół
A ci, którym
wciąż mało kontaktu z naturą, mogą oprócz podziwiania piękna krajobrazu,
poobcować również z laotańską fauną. W parku leśnym, tuż obok parkingu i
straganów z przekąskami znajduje się ośrodek fundacji Free the Bears, ratującej
niedźwiedzie księżycowe z rąk kłusowników.
niedźwiedzie nazywane są też himalajskimi, ale mnie bardziej podoba się określenie księżycowe
Nie tylko w Laosie, ale ogólnie w
Azji Południowo-Wschodniej są one wyłapywane i okaleczane przez ludzi
produkujących różne mikstury lecznicze. W bardzo dobrze urządzonym ośrodku
oprócz uratowanych misiów można obejrzeć klatkę, taką w jakiej niedźwiedzie
trzyma się całymi latami, dopóki są zdatne do wytwarzania żółci, zapobiegającej jakoby różnym ludzkim dolegliwościom.
Jest też w
ośrodku jeden miś bez przedniej łapy – obcięto mu ją najprawdopodobniej po to,
żeby wyprodukować taki trunek:
to zdjęcie zrobiłam w zupełnie innej części Laosu, w przydrożnym barze
Wszystko to
okropnie przerażające, ale na szczęście wizyta w ośrodku przynosi nie tylko
smutek, ale też wiele przyjemności. Można obserwować niedźwiedzie bujające się
w hamakach
i bawiące się różnymi zabawkami – oddany im do dyspozycji teren jest
naprawdę bardzo dobrze urządzony – pozwala pogłębić wiedzę o
niedźwiedziach księżycowych (zwanych też himalajskimi) i ich kuzynach.
tu można porównać swój wzrost z rozmiarami różnych gatunków niedźwiedzi
I
w ten sposób wycieczka do wodospadu Kuang Si staje się nie tylko miła, ale też
pożyteczna. Czyli układ idealny!
A jeśli ktoś chciałby się dowiedzieć czegoś więcej o ratowaniu niedźwiedzi albo wspomóc fundację (pieniędzmi lub pracą) to na początek niech kliknie w ten link:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz