Lato odchodzącego właśnie roku było dla mnie na tyle dobre, że nie dałam rady na bieżąco opisywać swoich wypraw. I gdy na blogu wciąż przemierzałam Kolumbię, to w rzeczywistości cieszyłam się już słońcem małego państewka na południu Europy.
![]() |
| cieplutko było |
Czarnogóra jest prawie trzy razy mniejsza Mazowsza, ale żeby ją porządnie zwiedzić, potrzeba znacznie więcej czasu. Powody są dwa: po pierwsze jest tu sporo atrakcji, zarówno zabytkowych miast, jak i pięknej przyrody, a po drugie: po górzystych czarnogórskich drogach nie jeździ się zbyt łatwo i szybko.
Zwłaszcza, jeśli na krętej i wąskiej dróżce trafi się zawalidroga, której wyminąć się nie da i cały sznur samochodów musi zawrócić, jadąc kilka kilometrów do tyłu albo wykonując karkołomne sztuki, żeby odwrócić auto, nie zrzucając go przy tym w przepaść.
W czasie kilkudniowego pobytu w Czarnogórze doświadczyłam takiej sytuacji dwa razy. Gdybym siedziała za kierownicą, pewnie dostałabym zawału, ale z fotela pasażera obserwowałam sytuację z zainteresowaniem i uznałam, że to najprawdziwsze spotkanie z Czarnogórą, jakiego udało mi się doświadczyć.
![]() |
| krowę zawsze miło spotkać |
Bo tak poza tym, odwiedzając popularne miejscowości nadmorskie: Budvę, Kotor i Perast, miałam wrażenie, że jestem w globalnej turystycznej wiosce. Niewątpliwie było bardzo pięknie – położone między górami a morzem kamienne miasta z zabytkowymi starówkami są niezwykle malownicze i spacerowałam po nich z dużą przyjemnością. Ale wszystko to mogłoby się równie dobrze dziać we Włoszech czy Grecji.
![]() |
| Budva |
Nie jestem znawczynią Bałkanów, ale zawsze wydawało mi się, że to taki etap przejściowy między Europą a Orientem (podobno nie powinno się już używać tego słowa, ale nie wiem, czym jej zastąpić). Że jest tam swojsko, ale z muśnięciem tej tajemniczej atmosfery, która występuje w krajach z minaretami, małymi cerkiewkami, herbatą w tulipanowych szklaneczkach i baklawą.
![]() |
| tego było za mało |
W Czarnogórze nic takiego nie poczułam. Może dlatego, że podczas krótkiego pobytu ograniczyłam się do wybrzeża, które przystosowało się do obsługi tłumów turystów. Może trzeba było pojechać bardziej w głąb i zobaczyć Czarnogórę zwyczajną, żyjącą dla siebie, a nie dla zagranicznych gości.
No cóż, przy następnej okazji. Tym razem odwiedziłam rejony nadmorskie. Najpierw była Budva, o której Wikipedia pisze, że to „najbardziej skomercjalizowany fragment czarnogórskiego wybrzeża Adriatyku”.
![]() |
| udało mi się uchwycić chwilę bez tłumu :) |
Na szczęście jest to też miejsce piękne i z bogatą historią. Miasto znane już było w czasach rzymskich.
Potem należało do Wenecji. Do XIX wieku mówiło się tu w języku weneckim. To może trochę usprawiedliwia dominację pizzy i spaghetti nad daniami bałkańskimi w większości budvańskich restauracji.
![]() |
| restauracji jest w Budvie bez liku |
Spacerując po otoczonej murami starówce, w wielu miejscach można natknąć się na starożytne pozostałości.
![]() |
| stanowisko archeologiczne w sklepie |
Część z nich ukazała się światu za sprawą trzęsienia ziemi, które w 1979 roku zniszczyło miasto. Podobno nie ucierpiało tylko osiem zabytkowych budynków, więc to, co ogląda się dziś, to w dużej mierze efekt odbudowy.
Nie zmienia to faktu, że kręte wąskie uliczki i kamienne domy mają dużo uroku i można bardzo miło spędzić sporo czasu, wałęsając się bez celu, przysiadając co chwila w małych lokalikach i racząc się najbardziej czarnogórskim produktem, czyli rakiją (najlepsza śliwkowa!).
Można też w Budvie pójść na plażę, ale chyba lepiej wybrać jakąś nieco oddaloną od starego miasta, bo ta przy samych murach nie jest zbyt atrakcyjna. No i Adriatyk, nawet w sierpniu jest dość chłodny. A przybrzeżny żwir wciągnął mi japonkę! Więc jeśli chcecie się w Czarnogórze kąpać, koniecznie weźcie ze sobą stosowne buty.
![]() |
| jest też marina, a w niej luksusowe jednostki pływające |
Morze można też oglądać z pokładu łódki. W budvańskiej marinie bez problemu znajdziecie ofertę mniej lub bardziej wypasionych rejsów.
Ja tam się nie skusiłam, bo po czarnogórskich wodach pływałam w innym miejscu. O czym opowiem następnym razem 😊
![]() |
| jeszcze trochę Budvy |


















Brak komentarzy:
Prześlij komentarz