czwartek, 30 stycznia 2025

Obiady czwartkowe

 Do niewątpliwych atrakcji dużych tajwańskich miast należą nocne targi. Czasami odbywają się na specjalnych placach, czasem wieczorami zamykany jest kawałek ulicy, 

targ w Tajpej na ulicy Raohe

a są też targi, na których trzeba lawirować pomiędzy pędzącymi motocyklami. 

a to targ w Noym Tajpej

Wszystkie łączy dość podobna oferta – dziesiątki stoisk z przekąskami oraz daniami treściwszymi, ciekawymi, dziwnymi, a czasem wręcz mocno zaskakującymi. 


Prawdziwy raj dla lubiących nowe smaki. Najlepiej wybrać się tam w kilka osób, bo dzięki temu można spróbować więcej potraw i nie trzeba dokonywać dramatycznych wyborów.


Najsłynniejszym chyba daniem serwowanym na nocnych targach jest „śmierdzące tofu”. Łatwo do niego trafić, bo czuć je z daleka. Zgodnie z nazwą, wydziela z siebie aromat raczej taki sobie. Co do smaku, to zdania są podzielone. Wersja smażona wydaje mi się łatwiejsza do zaakceptowania, bo w trakcie przygotowania wytraca nieco zapachu i według mnie, staje się całkiem znośne (nie wszyscy podzielają moją opinię). 

smażenie śmierdzącego tofu

Natomiast tofu ugotowane w zupie czy innym sosie jest jednak nazbyt wyraziste. Choć zdaje się, że Tajwańczycy uważają inaczej.

plakat zachwala zupę ze śmierdzącym tofu, ale my zamówiliśmy smażone

„Śmierdzące tofu” to nie jedyne ciekawe danie, którego można spróbować na nocnym targu. Wielbiciele mięsa i owoców morza mogą zjeść na przykład kacze języki 


lub ośmiornice w różnej formie.


obecność ośmiornicy została wykryta w połowie jedzenia

Na szczęście wegetarianie też nie są zaniedbani. Rozmaitych wypieków

coś jakby gofry z róznym nadzieniem

a tu wytrawne ciasteczka nie tylko w wielu smakach, ale też kolorach

 i warzyw w różnych formach jest na targach całe mnóstwo. 

są też owoce - tu pomelo przedziwnie spreparowane.
Spróbowałam, ale nie kupiłam do domu i do dziś żałuję



i są grzyby...

grillowane


niby zwykły naleśnik ze szczypiorkiem. A jednak,
robi wrażenie

A najwięcej jest potraw z rodzaju „nie mam pojęcia, co to jest”. Kto odważny, może oddawać się testowaniu całą noc. A że potem i tak pewnie nie będzie wiedział, co jadł, to inna sprawa…


Na moim ulubionym targu, w Kaohsiung, stoiska znajdują się po obu stronach ulicy, a na środku jezdni są poustawiane stoliki, przy których można nie tylko zjeść kupione smakołyki, 


ale też napić się piwa


 albo tajwańskiej whisky, posiedzieć i poobserwować gwarne targowe życie.

droga, ale bardzo dobra

Bardzo to przyjemna forma wieczornego wypoczynku i znakomity sposób na poznawanie lokalnej kuchni. 

nie pytajcie, co to...

W restauracjach, gdzie menu zazwyczaj jest tylko po chińsku, trzeba często zamawiać na chybił trafił. A tu wszystko widzisz, pokazujesz palcem i dostajesz, co chcesz. Albo, co ci się zdaje że chcesz J  Tak czy siak, zabawa jest przednia.

te dwie kożuszkowe poduszeczki, to jak najbardziej żywe istoty



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz