Najpierw myślałam, że jedzenia na Malcie musi być dobre – no bo śródziemnomorze plus wpływy arabskie oznacza miks wszystkiego, co najlepsze.
![]() |
maltański klimat pozwala na uliczne biesiadowanie |
Potem, gdy wszyscy lawinowo ruszyli na podbój Malty, dowiadywałam się co chwila, że jednak niestety pysznie tu nie jest.
W końcu przyszedł czas, by przekonać się o tym osobiście. Po kilku dniach doświadczania maltańskiej kuchni, stwierdzam, że gotuje się tu uczciwie. To pierwsze, co przychodzi mi do głowy. Porcje są solidne (nawet ja miałam czasem problem z dokończeniem dania) i zawierają wszystko, co wyszczególniono w opisie.
![]() |
czekadełko też przyzwoite |
Jak spaghetti z krewetkami, to jest ich aż gęsto – w Warszawie musiałabym zamówić siedem porcji i też nie jestem pewna, czy udałoby mi się naliczyć ich tyle, ile tu dostałam w jednej.
Jeśli chodzi o cechy charakterystyczne tutejszej kuchni, to wyróżnia się głównie wszechwystępowaniem dań z królika. Nie miałam ochoty ich jeść (mieszkałam kiedyś z królikiem), ale słyszałam, że nie jest szczególnie pyszny. A do tego importowany, bo swoje króliki Maltańczycy skutecznie wytępili i teraz muszą sprowadzać mrożone z Włoch.
Oprócz królików, wszędzie oferowane są dania z owocami morza, co w wyspiarskim państwie nie jest szczególnie zaskakujące. Jadłam więc - oprócz spaghetti z krewetkami i ogonkami langust – tradycyjny makaron paccheri z ośmiornicą
i burgera z krewetek.
Z innych dań udało mi się spróbować ftiry,
czyli kanapki z wtartym sosem pomidorowym – kunserwą (dużo pisze o niej w swojej książce P. I. Kalwas), suszonymi pomidorami (to bardzo popularny maltański składnik spożywczy) i fasolą.
![]() |
kanapka endemiczna |
Jakoś sama nigdy na to nie wpadłam, a okazało się, że duża fasola półksiężycowata zamarynowana lekko w ziołach i czosnku to świetny dodatek do kanapek. Będę tak sobie robić!
Spróbowałam też tradycyjnej zupy wdowy (nie wiem, skąd ta nazwa), która jest po prostu pomidorówką z jarzynami i dodatkiem dużego kawałka sera oraz jajka na twardo.
A podczas ostatniej maltańskiej kolacji jadłam – też oczywiście tradycyjną – frittatę, która, jak podejrzewam, ma więcej związków z kuchnią brytyjską niż śródziemnomorską.
![]() |
główne składniki to: makaron, jajka i ser |
Wszystko to razem daje obraz nie jakoś specjalnie zachwycający, ale dla miłośniczki makaronu i krewetek, w pełni satysfakcjonujący.
![]() |
do tego całkiem przyjemne wino i człowiek jest zadowolony :) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz