czwartek, 28 marca 2024

Obiady czwartkowe

 Najpierw myślałam, że jedzenia na Malcie musi być dobre – no bo śródziemnomorze plus wpływy arabskie oznacza miks wszystkiego, co najlepsze.

maltański klimat pozwala na uliczne biesiadowanie

Potem, gdy wszyscy lawinowo ruszyli na podbój Malty, dowiadywałam się co chwila, że jednak niestety pysznie tu nie jest.

W końcu przyszedł czas, by przekonać się o tym osobiście. Po kilku dniach doświadczania maltańskiej kuchni, stwierdzam, że gotuje się tu uczciwie. To pierwsze, co przychodzi mi do głowy. Porcje są solidne (nawet ja miałam czasem problem z dokończeniem dania) i zawierają wszystko, co wyszczególniono w opisie. 

czekadełko też przyzwoite

Jak spaghetti z krewetkami, to jest ich aż gęsto – w Warszawie musiałabym zamówić siedem porcji i też nie jestem pewna, czy udałoby mi się naliczyć ich tyle, ile tu dostałam w jednej.


Jeśli chodzi o cechy charakterystyczne tutejszej kuchni, to wyróżnia się głównie wszechwystępowaniem dań z królika. Nie miałam ochoty ich jeść (mieszkałam kiedyś z królikiem), ale słyszałam, że nie jest szczególnie pyszny. A do tego importowany, bo swoje króliki Maltańczycy skutecznie wytępili i teraz muszą sprowadzać mrożone z Włoch.

Oprócz królików, wszędzie oferowane są dania z owocami morza, co w wyspiarskim państwie nie jest szczególnie zaskakujące. Jadłam więc - oprócz spaghetti z krewetkami i ogonkami langust – tradycyjny makaron paccheri z ośmiornicą


 i burgera z krewetek.


Z innych dań udało mi się spróbować ftiry, 


czyli kanapki z wtartym sosem pomidorowym – kunserwą (dużo pisze o niej w swojej książce P. I. Kalwas), suszonymi pomidorami (to bardzo popularny maltański składnik spożywczy) i fasolą. 

kanapka endemiczna

Jakoś sama nigdy na to nie wpadłam, a okazało się, że duża fasola półksiężycowata zamarynowana lekko w ziołach i czosnku to świetny dodatek do kanapek. Będę tak sobie robić!


Spróbowałam też tradycyjnej zupy wdowy (nie wiem, skąd ta nazwa), która jest po prostu pomidorówką z jarzynami i dodatkiem dużego kawałka sera oraz jajka na twardo.


A podczas ostatniej maltańskiej kolacji jadłam – też oczywiście tradycyjną – frittatę, która, jak podejrzewam, ma więcej związków z kuchnią brytyjską niż śródziemnomorską.

główne składniki to: makaron, jajka i ser

Wszystko to razem daje obraz nie jakoś specjalnie zachwycający, ale dla miłośniczki makaronu i krewetek, w pełni satysfakcjonujący.

do tego całkiem przyjemne wino i człowiek jest zadowolony :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz