poniedziałek, 3 maja 2021

Na Nowolipkach

 Podróż to słowo, które ostatnio nabrało szczególnego znaczenia. Pandemia uniemożliwiła nam wyprawy dalekie, pogoda skutecznie zniechęciła do wyjazdu na majówkę i wydawać by się mogło, że cały długi weekend wypadnie przesiedzieć w domu. Ponieważ jednak w poniedziałek na chwilę wyjrzało słońce, pomyślałam, że w dzień świąteczny, w który wspominamy ważne dla Polski wydarzenia, warto wybrać się na spacer, by obejrzeć nowe miejsce pamięci. Pamięci o historii nieco późniejszej niż Konstytucja 3 maja, ale też bardzo ważnej dla naszego kraju.

tak na początku maja wygląda miejsce związane ze świętem Konstytucji. Czyli miejsce, o którym dziś nie będę opowiadać

Dokładnie rzecz ujmując, miejsce to istnieje na mapie Warszawy już prawie 80 lat, ale dwa tygodnie temu doczekało się upamiętnienia, które dziś poszłam obejrzeć.

Na warszawskim Muranowie, przy ulicy Nowolipki, na podwórku między kamienicami nr 28 i 30 w rocznicę wybuchu Powstania w Getcie odsłonięto pomnik Archiwum Ringelbluma. A może to nie jest pomnik? Nie wiem, jak fachowo nazwać, to co można oglądać przy Nowolipkach, w miejscu, w którym przed wojną znajdowała się szkoła. Uczyli się w niej Nachum Grzywacz i Dawid Graber, którzy wraz ze swym nauczycielem, Izraelem Lichtensztajnem, w sierpniu 1942 roku zakopali pod podłogą piwnicy część zgromadzonych przez organizację Oneg Szabat (Radość Soboty) dokumentów ukazujących rzeczywistość życia w getcie.


Fragment ostatniej wiadomości przesłanej nam przez Dawida Grabera można od teraz oglądać w szklanym kubiku ustawionym nad dziurą w ziemi, w miejscu, w którym po wojnie znaleziono tę część Archiwum Ringelbluma.


Pomysł instalacji jest ciekawy, niestety projektanci nie wzięli pod uwagę kaprysów naszej pogody. Jeśli więc będziecie chcieli odwiedzić to miejsce, zróbcie to w suchy dzień. Dziś po kilkudniowych deszczach widać o wiele mniej niż by się chciało.

Ale za to można pobyć z tym miejscem sam na sam, co jest niewątpliwie dużą zaletą.


Oprócz szklanego sześcianu i wiodącej do niego alejki ze słowami Dawida Grabera spisanymi w kilku językach, na podwórku zrobiono placyk z krzesłami. Nie wiem, czy należy on do miejsca pamięci, czy ma być po prostu służyć mieszkańcom osiedla, ale na mnie te puste, poustawiane chaotycznie krzesła zrobiły chyba większe wrażenie niż sam pomnik. 


Bez trudu wyobraziłam sobie siedzących na nich ludzi. Zobaczyłam Izraela Lichtensztajna, który napisał „(…) chcę jedynie, by wspomniano o mnie (…)”, jego żonę, zdolną malarkę („Chcę, by wspomniano o mojej żonie, Geli Seksztajn (…)” i ich małą córkę („Chcę, by wspomniano o mojej córeczce. Margolit ma dzisiaj 20 miesięcy (…) Ona też jest warta wspomnienia.”).

Krzeseł wystarczyło także dla Nachuma proszącego „Pamiętajcie, nazywam się Nachum Grzywacz”. I dla jego szkolnego kolegi, Dawida Grabera, który marzył o lepszym świecie.


Nie damy rady zrobić dla nich wiele więcej, ale wspomnienie, o które prosili, możemy im ofiarować. Pamiętajcie o tym, gdy pójdziecie obejrzeć pomnik przy Nowolipkach 28.

1 komentarz:

  1. Geli Seksztajn poświęcona jest wystawa w Kordegardzie. Do obejrzenia jeszcze przez tydzień

    OdpowiedzUsuń