Podróż to słowo, które ostatnio nabrało szczególnego znaczenia. Pandemia uniemożliwiła nam wyprawy dalekie, pogoda skutecznie zniechęciła do wyjazdu na majówkę i wydawać by się mogło, że cały długi weekend wypadnie przesiedzieć w domu. Ponieważ jednak w poniedziałek na chwilę wyjrzało słońce, pomyślałam, że w dzień świąteczny, w który wspominamy ważne dla Polski wydarzenia, warto wybrać się na spacer, by obejrzeć nowe miejsce pamięci. Pamięci o historii nieco późniejszej niż Konstytucja 3 maja, ale też bardzo ważnej dla naszego kraju.
Dokładnie rzecz ujmując, miejsce to istnieje na mapie
Warszawy już prawie 80 lat, ale dwa tygodnie temu doczekało się upamiętnienia,
które dziś poszłam obejrzeć.
Na warszawskim Muranowie, przy ulicy Nowolipki, na podwórku
między kamienicami nr 28 i 30 w rocznicę wybuchu Powstania w Getcie odsłonięto pomnik
Archiwum Ringelbluma. A może to nie jest pomnik? Nie wiem, jak fachowo nazwać,
to co można oglądać przy Nowolipkach, w miejscu, w którym przed wojną
znajdowała się szkoła. Uczyli się w niej Nachum Grzywacz i Dawid Graber, którzy
wraz ze swym nauczycielem, Izraelem Lichtensztajnem, w sierpniu 1942 roku
zakopali pod podłogą piwnicy część zgromadzonych przez organizację Oneg Szabat
(Radość Soboty) dokumentów ukazujących rzeczywistość życia w getcie.
Fragment ostatniej wiadomości przesłanej nam przez Dawida Grabera można od teraz oglądać w szklanym kubiku ustawionym nad dziurą w ziemi, w miejscu, w którym po wojnie znaleziono tę część Archiwum Ringelbluma.
Pomysł instalacji jest ciekawy, niestety projektanci nie wzięli pod uwagę kaprysów naszej pogody. Jeśli więc będziecie chcieli odwiedzić to miejsce, zróbcie to w suchy dzień. Dziś po kilkudniowych deszczach widać o wiele mniej niż by się chciało.
Ale za to można pobyć z tym miejscem sam na sam, co jest
niewątpliwie dużą zaletą.
Oprócz szklanego sześcianu i wiodącej do niego alejki ze słowami Dawida Grabera spisanymi w kilku językach, na podwórku zrobiono placyk z krzesłami. Nie wiem, czy należy on do miejsca pamięci, czy ma być po prostu służyć mieszkańcom osiedla, ale na mnie te puste, poustawiane chaotycznie krzesła zrobiły chyba większe wrażenie niż sam pomnik.
Krzeseł wystarczyło także dla Nachuma proszącego „Pamiętajcie,
nazywam się Nachum Grzywacz”. I dla jego szkolnego kolegi, Dawida Grabera, który
marzył o lepszym świecie.
Nie damy rady zrobić dla nich wiele więcej, ale wspomnienie, o które prosili, możemy im ofiarować. Pamiętajcie o tym, gdy pójdziecie obejrzeć pomnik przy Nowolipkach 28.
Geli Seksztajn poświęcona jest wystawa w Kordegardzie. Do obejrzenia jeszcze przez tydzień
OdpowiedzUsuń