Upał się
zrobił niemiłosierny i jedyna mądra rzecz, jaką można zrobić w taką pogodę, to
pójść nad wodę. Nad morze, jezioro albo nad rzekę, najlepiej nad Wisłę, która
szczyci się od kilku dni nowymi pięknymi bulwarami. Chcąc być precyzyjnym,
należałoby powiedzieć, nie bulwary to, a zaledwie pierwszy ich fragment, ale
nie będziemy się czepiać, od czegoś przecież trzeba zacząć. Cieszmy się, że
mamy choć ten kawałek, ostatecznie od pierwszych planów, które powstały za
prezydentury Stefana Starzyńskiego, minęło dopiero osiemdziesiąt lat.
Nagłośnione
przez media otwarcie bulwarów odbyło się w ostatnią niedzielę (równie głośne
krytykowanie i wytykanie wad w prasie trwa od poniedziałku), mnie letni salon stolicy gościł parę dni
później.
Spacer zaczęłam
od górnego ogrodu Zamku Królewskiego, który też można wizytować od zaledwie
kilku tygodni. Tylna strona Zamku od zawsze była ładniejsza od frontowej, ale
od kiedy uroda efektownej elewacji została wzbogacona o zadbany ogród z
fontannami, klombami i ławeczkami, to już w ogóle nie ma o czym mówić.
wiosną będą tu kwitły niezapominajki, bo przed wojną ludzie szalenie je lubili, a ogrody mają mieć klimat dwudziestolecia międzywojennego
Właściwie
należałoby przekręcić budowlę o 180°, tak żeby turyści zwiedzający Starówkę,
mogli w pełni docenić nasz Zamek. Bo teraz ci, którzy oglądają wszystko jedynie
po łebkach, wyjadą z Warszawy z poczuciem, że siedziba polskich królów nie jest
zbyt atrakcyjna. No ale, w sumie – sami sobie winni. Nikt im przecież nie broni
obejść Zamku dookoła i jedną z trzech dróg (podaję za oficjalną stroną Zamku):
1.
przez Skarbiec: dla osób, które posiadają bilet na zwiedzanie wszystkich tras
zamkowych, wystaw stałych i czasowych (Trasa Zamkowa, Galeria Lanckorońskich,
pałac Pod Blachą, wystawa Zniszczenie i odbudowa Zamku Królewskiego)
2. od ulicy Steinkellera
3. od ulicy Grodzkiej i Arkad Kubickiego: wejście szerokimi schodami nad Arkadami
2. od ulicy Steinkellera
3. od ulicy Grodzkiej i Arkad Kubickiego: wejście szerokimi schodami nad Arkadami
dostać się do
ogrodu górnego, gdzie zupełnie za darmo można cieszyć się spacerem po
ogrodowych alejkach, chłodem bijącym od fontanny w stylu art déco i widokiem na
ogród dolny, bulwary wiślane, Stadion Narodowy oraz wyzierające spośród koron
drzew wieże praskiej katedry.
A jeśli ktoś jest raczej krótkowidzem to może
sobie podziwiać szpaler drzewek w wielkich donicach pomalowanych w barwy
herbowe króla Stanisława Augusta.
Można też napić się czegoś
chłodnego w ogrodowej kawiarni. To ostatnie
polecam zwłaszcza osobom, które na spacer w upalne popołudnie wybrały się bez
zapasu wody czy innych napojów. Niestety ani w ogrodzie dolnym, ani na
nadrzecznym bulwarze nic kupić się nie da. To chyba największa wada nowej
promenady. Bo poza tym, jest fajnie.
W dolnym
ogrodzie zamkowym otwarto bramę od strony Wisłostrady, a pod nią wybudowano tunel,
zatem przejście od Zamku do bulwarów jest łatwe i wygodne. Wiślane nabrzeże
wyposażono w dużą liczbę ławek i leżaków, więc jest gdzie odpocząć nawet w
lipcowe upalne popołudnie, gdy połowa mieszkańców Warszawy postanowiła
odetchnąć świeższym i nieco chłodniejszym niż gdzie indziej powietrzem. Krótko mówiąc, powody do zadowolenia są. Do
narzekania też, oczywiście. Dziś w gazecie napisali na przykład, że ławki nie
mają podłokietników i starszym osobom trudno z nich wstać. Podobno też nie ma
wystarczających udogodnień dla osób niepełnosprawnych. Ale mają być. Miasto zachęca
mieszkańców do zgłaszania uwag i obiecuje dokonanie poprawek, między innymi w
sprawie spoczników i pochwytów (ratunku, ktoś mi może wyjaśnić co to jest?!)
na posadzce wyobrażono Wisłę i leżące nad nią miasta
Dla mnie jest trochę za szaro na dolnym poziomie bulwarów[i]
(bo
są dwa piętra – górne z drzewami, kwiatami i ławkami oraz dolne, gołe),
ale podobno to czepianie się, bo klombom oraz donicom groziłoby tam zalanie,
kiedy wreszcie skończy się susza. Może i tak…
o, tu bym trochę kwiatków dodała. Albo chociaż listków zielonych
Tak czy
siak, lepszego miejsca na te 40-stopniowe upały (moi rodzice naliczyli dziś w
słońcu 49°C!) w Warszawie nie ma. No
chyba, że na plaży po drugiej stronie Wisły…
[i] Mam problem
z bulwarami, bo nie wiem czy powinno się o nich mówić zawsze w l.mn czy nie. W
internecie, prasie i telewizji też chyba nie wiedzą i naprzemiennie piszą raz o
bulwarach a raz o bulwarze. Jeśli ktoś wie, która forma jest poprawna, bardzo
proszę o uświadomienie!
hej hej, proszę nie zapominać o zajawkach na FB! Przeoczyłabym taki ciekawy wpis! Na szczęście pewien wierny czytelnik mnie poinformował :-)
OdpowiedzUsuńSolidnie napisane. Pozdrawiam i liczę na więcej ciekawych artykułów.
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Teraz bulwary wyglądają już inaczej. I inne są z nimi problemy :)
Usuń