Na trasie Camino Primitivo przechodzi się przez wiele wiosek, sporo małych miasteczek (jeśli mają chodniki, to znaczy, że mają tez bary, a to bardzo dla wędrowca ważna wiadomość)
![]() |
poranek w barze |
i kilka miast.
![]() |
Woody Allen tak ładnie przedstawił Oviedo w filmie "Vicky, Christina, Barcelona", że aż postawiono mu pomnik |
ale w dzień przed wyruszeniem w Drogę, człowiek jest tak rozemocjonowany, że nie w głowie mu zwiedzanie.
![]() |
park w centrum Oviedo |
A potem, idąc przez miasto (około 2,5 km) od katedry do drogi prowadzącej na szlak,
![]() |
tu się zaczyna wyprawa |
należy się skupić na wypatrywaniu znaków, a nie na podziwianiu architektury.
![]() |
w mieście znaki są nie żółte, tylko złote i umieszczone w chodniku |
Tak więc nie mogę powiedzieć, żebym jakoś szczególnie dobrze poznała Oviedo.
Jakieś siedemdziesiąt kilometrów dalej leży Tineo,
![]() |
samiuśkie centrum Tineo |
które – jak wyczytałam na tablicy w centrum miasta – jest „un balcon natural”.
![]() |
taki widok przy tablicy |
Rzeczywiście położone jest pięknie. Do hotelu, w którym nocowałam, wchodziło się z ulicy od razu schodami w dół. Idąc nimi pierwszy raz, pomyślałam, że dostanę pokój w suterenie, może nawet bez okna. Tymczasem okazało się, że miałam taki widok z łóżka!
Wiele budynków w Tineo osiąga taki efekt dzięki usytuowaniu na stromych zboczach gór. Poza tym, miasto szczyci się muzeum sztuki sakralnej (gdy przyszłam, było zamknięte)
![]() |
muzeum przy kościele, też zamkniętym |
oraz zegarem słonecznym pielgrzyma.
Wypatrzyłam też upamiętnienie ofiar covidu, ale nie wiem, czy z tego Tineo może być dumne, bo pomniczek to raczej mizerny.
Ja pamiętać Tineo będę ze względu na spotkanie z młodą Czeszką. Zjadłyśmy razem kolację, podczas której opowiedziała mi, że idzie Camino już któryś raz i nigdy nie dochodzi do Santiago de Compostela. Ma czas i możliwości, nie o to chodzi, po prostu nie chce. Dla wszystkich dotarcie do celu jest najważniejsze, a tymczasem ona ceni sobie Drogę (tę przez duże D) i czuje, że dopóki nie doszła do Santiago, to wciąż może iść.
![]() |
Droga |
Myślałam potem o tym prawie za każdym razem, gdy mówiłam lub słyszałam od kogoś: Buen Camino! (czyli pewnie kilkadziesiąt razy dziennie), Dobrej Drogi!
Ciekawym miasteczkiem jest też Grandas de Salime, znajdujące
się kolejne około siedemdziesiąt kilometrów dalej.
![]() |
centrum Grandas de Salime |
Dociera się do niego po pokonaniu najtrudniejszej góry, co już samo w sobie powoduje u wszystkich zadowolenie.
Ja dodatkowo trafiłam tam do miłego albergue (hostel dla peregrinos, jak mówi się na wędrowców bez względu na język, w którym prowadzona jest konwersacja),
w którego ogrodzie mogłam zdrzemnąć się pod drzewem czereśniowym.
A potem zwiedziłam muzeum etnograficzne prezentujące zaskakująco bogata kolekcję wszystkiego.
![]() |
działający młyn |
![]() |
fabryczka wody sodowej |
Są tam narzędzia rolnicze, pracownia krawiecka, gabinet dentystyczny,
![]() |
brr |
no po prostu wszystko.
![]() |
nawet susząca się nad balią bielizna |
Obejrzałam film o robieniu drewnianych butów (które są do dziś noszone, co wypatrzyłam już wcześniej w mijanych wioskach)
![]() |
to buty nie z muzeum, tylko sprzed czyjegoś domu |
i zadumałam się nad mapą Europy wiszącą w szkolnej klasie.
![]() |
Prusy jako część powojennej Polski? |
Trochę brakowało mi podpisów przy niektórych eksponatach, których przeznaczenia nie umiałam się domyślić, ale ogólnie bardzo mi się podobało.
![]() |
myślicie, że to do robienia trwałej ondulacji? Stało u fryzjera |
Największym miastem na trasie jest Lugo. Ale o tym napiszę już następnym razem 😊
![]() |
najpierw była Asturia, potem weszłam do Galicji |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz