Zanim Tunezja stała się rajem all inclusive i zanim ja
odkryłam ten kraj dla siebie, był on ważnym punktem w biografii wielu znanych
osób. Oto niektóre z nich.
ta pani akurat mieszka w Tunezji
W II wieku w Tunezji właśnie urodził się święty Wiktor,
który przez 10 lat (189-199) był papieżem. To on postanowił, że w nagłej
potrzebie można ochrzcić człowieka jakąkolwiek wodą.
Jego rodakiem był także Milcjades, który panował w Stolicy
Piotrowej od 311 do 314 roku. Co prawda Wikipedia twierdzi, że Milcjades chyba
urodził się w Rzymie, ale na ścianie katedry w Tunisie jest wyraźnie napisane,
że była to Afryka Północna, tereny należące obecnie do Tunezji. Jak tak piszą,
to chyba wiedzą, no nie?
Z tego samego źródła (kościelna ściana) wiem, że trzecim – i
zdaje się ostatnim – tunezyjskim papieżem był Gelazjusz I. W jego wypadku
wszystkie źródła są zgodne, pochodził z Afryki, ale urodził się w Rzymie.
Papieżem był 4 lata (od 492 do 496 roku), w trakcie których sformułował dogmat
o grzechu pierworodnym.
Tyle kościelnych starożytności, następna postać, o której chcę
wspomnieć, znalazła się w Tunezji w roku 1574, podczas wydarzeń będących echem ostatniej
krucjaty. Wtedy to Hiszpanie próbowali obronić przed nacierającymi oddziałami
turecko-arabskimi fort w La Goulette.
brama miejska, fragment XVI-wiecznych murów obronnych
Przeważające siły muzułmańskie
wygrały bitwę, nie tylko zdobywając fort, ale też biorąc do niewoli wielu
hiszpańskich żołnierzy. Wśród nich był Miguel de Cervantes, późniejszy autor
Don Kichota. Został sprzedany bejowi Algieru i przez 5 lat był niewolnikiem. Dopiero
po tym czasie rodzinie pisarza udało się uzbierać sumę potrzebną na wykupienie
go z rąk muzułmańskich.
Byłam niedawno w La Goulette, żeby zobaczyć twierdzę, której
bronił najsłynniejszy chyba Hiszpan. Niestety, w kraju mającym w każdej wiosce
rzymskie ruiny, XVI-wieczny fort niej jest najwyraźniej zabytkiem godnym
szacunku. Mury owszem, stoją, ale wszystkie bramy są zamknięte i zawalone
śmieciami. A mieszkańcy La Goulette pytani o zabytki w ogóle nie wiedzieli o co
mi chodzi.
- Stare miasto? Brama
miejska? Fort? Eee, to chyba musisz pojechać do Tunisu, u nas takich rzeczy nie
ma…
Nieco więcej uwagi poświęcają Tunezyjczycy pobytowi w ich
kraju szwajcarskiego malarza Paula Klee. Wybrał się do Afryki wiosną 1914
roku i wizyta ta odmieniła jego twórczość. Nie tylko stworzył cały cykl
tunezyjskich akwareli, ale jak to sam ujął, doświadczył „przełomu ku kolorowi”.
"Tunezyjskie ogrody" Paula Klee
Podobno olśniło go powietrze Wielkiego Meczetu w Kairuanie „i realne kształty świata wyparowały na
zawsze z jego płócien, zamieniając się w kształty abstrakcyjne”.
powietrze Wielkiego Meczetu oglądane z dachu budynku po
drugiej stronie ulicy
Ten cytat pochodzi z książki kolejnej osoby, o której
chciałam wspomnieć. Otóż w latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia do Afryki
Północnej wybrała się Ewa Szumańska. Znacie serię skeczów radiowych „Z
pamiętnika młodej lekarki”?
To właśnie młoda lekarka zachwyciła się Tunezją tak
bardzo, że nie tylko postanowiła tu wrócić, ale też napisała książkę „Tunes,
Tunes” wydaną przez Iskry w serii „Naokoło świata”.
To była naprawdę świetna
seria, dziś – choć książek podróżniczych jest w księgarniach mnóstwo – ciężko znaleźć
pozycję, która nie tylko bawi, ale i uczy. I już któryś raz z rzędu przekonuję
się, że żeby zdobyć wiedzę na temat jakiegoś kraju, do którego się wybieram,
muszę szukać książek sprzed co najmniej 40 lat. Całe szczęście, że ciągle można
je znaleźć w bibliotekach, antykwariatach i skupach makulatury.
Jako osoba niezwykle skromna zakończę chyba to wyliczanie
osób wizytujących Tunezję informacją, że w 2014 roku odwiedziła ten piękny kraj
Ewa Zagawa. Czy wynikiem pobytu będzie „przełom ku kolorowi”? Kto wie…. J
już ponad 3 tygodnie wpływa na mnie powietrze tego miasta
Ewo, Ty się już przełamałaś...
OdpowiedzUsuńTeraz już idziesz drogą pełną kolorów...