Ekwador to państwo, którym Polska się nie interesuje. Za
małe, za biedne, za daleko.
Nawet teraz, gdy koronawirus jest głównym tematem zarówno
w mediach, jak i prywatnych rozmowach, praktycznie nikt z nas nie wie o niewesołej
sytuacji w Ekwadorze. Ja o tym, że są tam setki ofiar śmiertelnych i że ludzie
porzucają zwłoki swoich bliskich na ulicy, bo firmy pogrzebowe podniosły ceny
pochówków tak, że wielu Ekwadorczyków zwyczajnie nie stać, dowiedziałam się
dopiero dziś, gdy szukałam ogólnych informacji o kraju, którego potrawę właśnie
przygotowałam.
Dowiedziałam się też, że prezydent Ekwadoru ma na imię Lenin
oraz, że kuchnia w jego kraju jest niezła, aczkolwiek nie pozostawia po sobie
niezapomnianych wrażeń. O prezydencie poinformował mnie Internet, o jedzeniu
koleżanka – jedyna znana mi osobiście osoba, która była w Ekwadorze.
Niestety, przez Guayaquil - miasto, którego specjalnością jest wybrana przeze mnie sałatka – tylko przejechała, więc nie mogłam potwierdzić
oryginalności dania. Musiałam, jak zresztą prawie zawsze, zawierzyć przepisowi
internetowemu.
marchewkę wzięłam mrożoną, bo jakiś czas temu dostałam jej cały worek i wypełniłam nią prawie całą zamrażarkę
Do przyrządzenia ensalada de papas con camarones potrzebne
są: ziemniaki, krewetki, marchewka, cebula, czosnek i majonez.
Najpierw należy ugotować ziemniaki, krewetki
i marchewkę, a
potem wymieszać je z majonezem, posiekaną cebulą i czosnkiem. Autorzy przepisu
dopuszczają użycie niewielkiej ilości czosnku lub przeciwnie – zaczosnkowanie sałatki na całego. Ja wybrałam wariant raczej umiarkowany i dodałam jeden ząbek.
Przed podaniem sałatkę należy ułożyć na listkach sałaty i
posypać natką, co też uczyniłam.
Danie bardzo mi smakowało, ale wiadomo, że ja lubię
wszystko, co ma w sobie krewetki. Wy musicie sami spróbować i ocenić ensaladę
de papas con camarones.
A następnym razem gotujemy po erytrejsku – zapraszam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz