Malezja jest krajem muzułmańskim, z islamem zapisanym w konstytucji
jako religia państwowa.
Jednak na malezyjskiej ulicy nijak nie da się tego zauważyć.
język malajski zapisywany jest alfabetem łacińskim, ponieważ jednak w Malezji jest bardzo dużo Chińczyków, wszędzie widać chińskie znaki
Dla przybysza z kraju, w którym na widok człowieka modlącego się w obrządku
innym niż religia większości, wzywa się straż miejską, spacer po Kuala Lumpur,
Kuching czy George Town to jak przechadzka po raju. Wielobarwnym, wielorasowym,
wielokulturowym raju.
występy z okazji hinduskiego święta Diwali
Tak, wiem, że to tylko warstwa wierzchnia i że w Malezji ludzie też mają problemy związane z religią
czy pochodzeniem. Żeby zgłębić ten temat kupiłam nawet w tutejszym empiku (ogromny
sklep podzielony na trzy działy językowe: malajski, chiński i angielski) książkę,
w której młodzi malajscy pisarze opowiadają o dorastaniu w wielonarodowościowym kraju. Dowiedziałam się z niej, między innymi, o stereotypach, zgodnie z
którymi Malaj jest głupi i niewykształcony, Chińczyk to pracowity spryciarz, a
Hindus za dużo pije.
Malajowie czy Chińczycy, nieważne, młodzi Malezyjczycy po prostu cieszą się życiem
Ale i tak marzy mi się taka Warszawa, w której każdy może
być sobą.
Warto przyjechać do Malezji i zobaczyć to na własne oczy. W ogóle
jeśli ktoś nie może pojechać do różnych azjatyckich państw i musi wybrać tylko
jedno, to stanowczo powinien przyjechać do Malezji. I wizytując jeden kraj,
zobaczyć kilka. Chodząc między China Town
a Little India, będzie mógł liznąć po
trochu różnych kultur.
Tylko nie myślcie, że w chińskiej dzielnicy zanurzycie się
totalnie w chińszczyźnie i nie zobaczycie nic innego. O nie! W Kuala Lumpur, w
samym sercu China Town znajduje się najstarsza w tym mieście świątynia hinduistyczna,
to świątynia hinduistyczna
a dokładnie naprzeciwko stoi świątynia chińska
przed którą stoją stragany z girlandami z jaśminów, od razu nasuwające
skojarzenia z ulicami w Starym Delhi czy Kalkucie.
A w George Town iluminacje z okazji święta Diwali najpiękniej
wyglądają w sąsiedztwie najważniejszego meczetu miasta.
O, a na tym zdjęciu z Kuching na Borneo mam jednocześnie
świątynię sikhijską i meczet:
sikhijskie są te kopułki z lewej strony, a kopuła z prawej to meczet
Kościoła nie widać, bo miałam go za plecami. Ale
wystarczyło obrócić się na pięcie i proszę!
kościoły są głównie protestanckie, bo to była kolonia brytyjska
I to jest właśnie to, co w Malezji podoba mi się
najbardziej. Za co – może nieco patetycznie – dałabym temu krajowi pokojowego
Nobla.
Za dekorowanie dworców i centrów handlowych z okazji
hinduskiego święta:
lotnisko w Kuala Lumpur
Za stoiska, a nawet całe sklepy z ozdobami bożonarodzeniowymi
oraz pierwszą spotkaną w tym roku
choinkę (w październiku):
centrum handlowe, też w Kuala Lumpur
Za to, że muzyka klasyczna towarzysząca tańczącym fontannom
przy wieżach Petronasu miesza się z wołaniem muezina i nikomu to nie
przeszkadza:
Za to, że na lotnisku w Miri
sprzedają takie naklejki:
Miri to miasto w Sarawaku, jednym z dwóch borneańskich regionów Malezji
I za to, że teraz już wiem na
pewno, że można, że się da i że tak właśnie powinno być.
Wspaniałe miejsce choinka w pazdzierniku a co tam cudna.
OdpowiedzUsuńSuper piszesz. Podobają mi się krótkie zdania (pełne ciekawych informacji) i każde poparte zdjęciem 😀 Świetne i interesujące! No i ta choinka w Październiku 😀😅
OdpowiedzUsuńChoinka cudna, kolorowa:) A ludzie uśmiechnięci. Rzeczywiście wato pojechać by zobaczyć, że się da łączyć w wielokulturowym kraju.
OdpowiedzUsuńbardzo warto!
UsuńJestem tak bardzo ciekawa tych wszystkich świątyń, zupełnie coś innego niż u nas. :) Z przyjemnością będę tu zaglądać, bo piszesz ciekawie i potrafisz zarazić entuzjazmem do zwiedzania świata. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! I zapraszam!
UsuńMała pigułka z wszystkim składnikami Azji ;)
OdpowiedzUsuńBardzo fajna relacja z egzotycznego kraju. Świetny wpis!
OdpowiedzUsuń