Większość, zdecydowanie zbliżona do całości większość
mieszkańców Azerbejdżanu to muzułmanie.
Jednak kraj ten nie zamykał się nigdy na inne religie (no
chyba, że w czasach ZSRR, ale wtedy tępiono równo wszystkie wyznania).
dzieło jednego z artystów wystawiających swoje obrazy przy Placu Fontann w Baku
Jeszcze przed powstaniem islamu panował tu zoroastrianizm. Teren
Azerbejdżanu należał do Imperium Perskiego (dziś w północnym Iranie żyje
więcej Azerów niż w samym Azerbejdżanie), w którym była to religia dominująca. Dla
jej wyznawców ważny jest ogień, a że na bogatych w złoża gazu rejonach wkoło
Baku często dochodziło do samozapłonów i spotykało się płonące góry, ziemie te
uważano za święte.
ostatnia płonąca góra
Dziś nad gazem panuje człowiek, upycha go w rury, wysyła,
dokąd mu się podoba i płonąca góra została już tylko jedna. Otoczona betonem, „ucywilizowana”,
stanowi płatną atrakcję turystyczną.
trochę mi się chciało płakać, gdy na to patrzyłam i myślałam, że kiedyś pewnie będziemy tak odwiedzać ostatnie drzewo czy ostatnią rzekę
Dawniej, gdy gór takich było więcej, budowano
wokół nich świątynie.
Do naszych czasów dotrwała jedna, będąca obecnie muzeum. Ogień
płonie w niej tylko podczas ważnych uroczystości i rozpalany jest sztucznie.
już dawno wyssano z ziemi wkoło świątyni całą ropę i gaz
Świątynia ta ma bardzo ciekawą historię. Zbudowana przez
zoroastrian, zburzona przez muzułmanów, którzy zapanowali nad tymi ziemiami
niedługo po powstaniu islamu w VII wieku, została odbudowana tysiąc lat później
za sprawą hinduskich kupców wędrujących Jedwabnym Szlakiem. Stanowiła dla nich
połączenie karawanseraju z miejscem świętym.
przykład wyznawcy hinduizmu umartwiającego swoje ciało
Czciciele Śiwy, który przedstawiany jest w kręgu płomieni
(alegoria nieustannego tworzenia i niszczenia wszechświata) i z ogniem w lewej
ręce (znak, że gdy nastanie odpowiedni moment, świat zostanie zniszczony przez
Boga), uznali, że miejsce z wytryskującymi z ziemi płomieniami idealnie spełnia
ich wymagania.
Ze świątyni korzystali także indyjscy parsowie, czyli
wyznawcy zoroastrianizmu. Było więc to miejsce o ekumenicznym charakterze.
główny ołtarz ze świętym ogniem
W karawanseraju mogli zatrzymywać się także europejscy
podróżnicy. W tej wieży przez pewien czas mieszkał Aleksander Dumas.
W XIX wieku Indusi przestali przyjeżdżać do Azerbejdżanu i świątynio-karawanseraj
opustoszał. Przed dewastacją chronił obiekt pewien Polak, Gabriel Wrzosek,
który zamieszkał tu i zaopiekował się opustoszałym, niegdyś świętym miejscem.
Współcześnie świątynię odremontowano i urządzono w niej
muzeum.
Jak Feliks z popiołów powstało też święte miejsce innej
religii – islamu. Meczet Bibi Heybat,
wybudowany w XIII wieku ponad grobem
Ukeymy Hanum – córki siódmego szyickiego imama - był przez wieki jednym z
najważniejszym świętych miejsc Azerbejdżanu. Jak pisał Aleksander Dumas –
bezdzietne kobiety, które przyszły się tu pomodlić, w przeciągu roku zostawały
matkami.
wystawny grobowiec córki imama, czyli bezpośredniej potomkini Proroka
Tak było do 1934 roku, kiedy to bolszewicy zwalczając wszelkie
przejawy religijności, zburzyli meczet oraz cerkiew Aleksandra Newskiego i
katolicki kościół Niepokalanego Poczęcia. Ironią losu, w tym samym roku
sowiecki rząd przyjął ustawę o ochronie zabytków architektury o historycznym
znaczeniu i skazał odpowiedzialnego za zburzenie meczetu na 20 lat zsyłki na
Sybir. Zabytkowej budowli życia to niestety nie wróciło. Dopiero w 1994 roku
prezydent nowopowstałego niepodległego Azerbejdżanu zarządził odbudowę meczetu
w oparciu o zdjęcia zrobione przed wysadzeniem go w powietrze oraz zachowane
opisy.
Kościół i cerkiew też znowu istnieją, ale widziałam je tylko
w postaci makiet w Centrum Heydara Alijewa.
Na żywo udało mi się natomiast zobaczyć miejsce ważne dla
innej religijnej mniejszości – synagogę.
Według informacji widniejącej obok makiety synagogi, Górscy
Żydzi modlili się tu od 1945 roku, choć w czasach ZSRR miejsce miało wygląd
godny pożałowania.
makieta
Odrestaurowano je dopiero po odzyskaniu niepodległości. A w
XXI wieku wybudowano nową synagogę zaspokajającą wszelkie potrzeby żydowskiej
społeczności.
i prawdziwa synagoga
Oglądałam tę budowlę w sobotni poranek i mogę zaświadczyć – w społeczeństwie w ponad 96% muzułmańskim żydzi otwarcie kultywują swoją religię. A do synagogi
można wejść zupełnie zwyczajnie, bez żadnych zasieków i kontroli bezpieczeństwa
koniecznych niestety w synagodze warszawskiej.
Z głównych światowych religii nie widziałam w Baku właściwie
tylko śladów buddyzmu, ale wcale bym się nie zdziwiła, gdyby się okazało, że
gdzieś w okolicy żyją także tybetańscy mnisi.
Bardzo podoba mi się taka różnorodność. Życzę jej także
mojemu miastu.
tak wyglądają okolice ostatniej płonącej góry
Zawsze znajdzie sie jakiś Polak, który uratuje, naprawi, będzie dbał. Niestety najczęściej dzieje sie to za granicą.
OdpowiedzUsuńW Azerbejdżanie polskich akcentów jest bardzo dużo. Napiszę o nich niedługo.
OdpowiedzUsuń