Los, czy może raczej alfabet chciał, że pierwsze państwo,
którego potrawę zrobiłam w ramach ambitnego projektu „KrajKuchnia” nie należy
raczej do popularnych kierunków wyjazdowych. Ani turystycznych, ani
biznesowych.
Często do Afganistanu jeżdżą tylko żołnierze i korespondenci
wojenni. Nie zaliczam się do żadnej z tych grup, więc pewnie nie będzie dla Was
zaskoczeniem, gdy napiszę, że nigdy w tym kraju nie byłam. Co więcej, nikt z
moich znajomych (oprócz wujka urodzonego w dniu rozpoczęcia Wielkiej Wojny Ojczyźnianej,
który wizytował Afganistan w młodości, w czasach, gdy lubili tam bywać hipisi i inni europejscy włóczykije. Było to niestety dawno temu)
też nie.
Całą więc wiedzę na temat kultury, tradycji i kuchni
afgańskiej czerpałam z internetu. Teoretycznie mogłabym też z książek, ale te
przez kilkadziesiąt ostatnich lat opowiadają praktycznie wyłącznie o
Afganistanie w kontekście wojny, reżimu talibów i terroryzmu.
Tak więc, internet. Przejrzawszy kilka stron, wyrobiłam
sobie pierwszą, bardzo ogólną opinię o kuchni afgańskiej. I wydaje mi się, że
ją lubię.
Z przyjemnością zatem przystąpiłam do szykowania afgańskiego
dania. Ambitnie wybrałam sobie bulani, czyli smażone pierogi z farszem
ziemniaczano-warzywnym. Dlaczego ambitnie? A no dlatego, że bulani robi się z
ciasta drożdżowego, a mnie drożdże nie lubią. Jednak – pomimo wielu drożdżowych
porażek – postanowiłam spróbować. Bo kiedy, jeśli nie na początku 194-etapowej
drogi? (oczywiście o ile w międzyczasie nie pojawią się na mapie świata nowe
państwa).
Kupiłam zatem wszystkie potrzebne składniki: mąkę, drożdże,
olej, ziemniaki, cebulę, kolendrę, paprykę chili, seler naciowy, czosnek,
ogórki oraz kefir i zabrałam się za robotę.
Poszło dość prosto – ciasto o dziwo wyrosło, a farsz wyszedł
smaczny.
ciasto jak na pierogi plus drożdże
Trochę zastanawiał (i wciąż zastanawia) mnie dodatek selera naciowego,
który nie kojarzy mi się raczej z Afganistanem, ale ponieważ brak mi stosownej
wiedzy, postanowiłam się nie sprzeciwiać. Gdyby ktoś z Was wiedział, że na
pewno tak lub na pewno nie je się tego warzywa w Afganistanie, to dajcie,
proszę znać! Będę niezmiernie wdzięczna.
usmażony seler z cebulą, papryką i kolendrą miesza się z ugotowanymi i ugniecionymi widelcem ziemniakami
Bulani powinno się smażyć w głębokim tłuszczu, ale ponieważ
okazało się, że mam dość mało oleju, musiałam zadowolić się smażeniem w
tłuszczu płytkim. Może przez to nie wszystkie pierożki wyszły tak rumiane,
jakbym sobie życzyła (jedne były zbyt blade, a inne wręcz przeciwnie), ale
ogólnie potrawa się udała.
Podana z sosem kefirowym – wersja domowa z czosnkiem, a
pracowa tylko z ogórkiem i kolendrą – była naprawdę bardzo smaczna.
sos z kefiru, startego ogórka, kolendry i czosnku
W rankingu KrajKuchni na razie Afganistan zajmuje pierwszą
pozycję 😊
Nie wiadomo, jak długo się na niej utrzyma, bo już za chwilę
gotować będę danie z Albanii.
Zapraszam!
Wyglądają przepysznie, smakują na pewno tez rewelacyjnie.
OdpowiedzUsuńTak! :)
OdpowiedzUsuń