wtorek, 27 sierpnia 2019

KrajKuchnia - Afganistan


Los, czy może raczej alfabet chciał, że pierwsze państwo, którego potrawę zrobiłam w ramach ambitnego projektu „KrajKuchnia” nie należy raczej do popularnych kierunków wyjazdowych. Ani turystycznych, ani biznesowych. 



Często do Afganistanu jeżdżą tylko żołnierze i korespondenci wojenni. Nie zaliczam się do żadnej z tych grup, więc pewnie nie będzie dla Was zaskoczeniem, gdy napiszę, że nigdy w tym kraju nie byłam. Co więcej, nikt z moich znajomych (oprócz wujka urodzonego w dniu rozpoczęcia Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, który wizytował Afganistan w młodości, w czasach, gdy lubili tam bywać hipisi i inni europejscy włóczykije. Było to niestety dawno temu) też nie.
Całą więc wiedzę na temat kultury, tradycji i kuchni afgańskiej czerpałam z internetu. Teoretycznie mogłabym też z książek, ale te przez kilkadziesiąt ostatnich lat opowiadają praktycznie wyłącznie o Afganistanie w kontekście wojny, reżimu talibów i terroryzmu.
Tak więc, internet. Przejrzawszy kilka stron, wyrobiłam sobie pierwszą, bardzo ogólną opinię o kuchni afgańskiej. I wydaje mi się, że ją lubię.
Z przyjemnością zatem przystąpiłam do szykowania afgańskiego dania. Ambitnie wybrałam sobie bulani, czyli smażone pierogi z farszem ziemniaczano-warzywnym. Dlaczego ambitnie? A no dlatego, że bulani robi się z ciasta drożdżowego, a mnie drożdże nie lubią. Jednak – pomimo wielu drożdżowych porażek – postanowiłam spróbować. Bo kiedy, jeśli nie na początku 194-etapowej drogi? (oczywiście o ile w międzyczasie nie pojawią się na mapie świata nowe państwa).
Kupiłam zatem wszystkie potrzebne składniki: mąkę, drożdże, olej, ziemniaki, cebulę, kolendrę, paprykę chili, seler naciowy, czosnek, ogórki oraz kefir i zabrałam się za robotę.


Poszło dość prosto – ciasto o dziwo wyrosło, a farsz wyszedł smaczny. 


ciasto jak na pierogi plus drożdże

Trochę zastanawiał (i wciąż zastanawia) mnie dodatek selera naciowego, który nie kojarzy mi się raczej z Afganistanem, ale ponieważ brak mi stosownej wiedzy, postanowiłam się nie sprzeciwiać. Gdyby ktoś z Was wiedział, że na pewno tak lub na pewno nie je się tego warzywa w Afganistanie, to dajcie, proszę znać! Będę niezmiernie wdzięczna.

usmażony seler z cebulą, papryką i kolendrą miesza się z ugotowanymi i ugniecionymi widelcem ziemniakami

Bulani powinno się smażyć w głębokim tłuszczu, ale ponieważ okazało się, że mam dość mało oleju, musiałam zadowolić się smażeniem w tłuszczu płytkim. Może przez to nie wszystkie pierożki wyszły tak rumiane, jakbym sobie życzyła (jedne były zbyt blade, a inne wręcz przeciwnie), ale ogólnie potrawa się udała.
Podana z sosem kefirowym – wersja domowa z czosnkiem, a pracowa tylko z ogórkiem i kolendrą – była naprawdę bardzo smaczna.

sos z kefiru, startego ogórka, kolendry i czosnku

W rankingu KrajKuchni na razie Afganistan zajmuje pierwszą pozycję 😊


Nie wiadomo, jak długo się na niej utrzyma, bo już za chwilę gotować będę danie z Albanii.
Zapraszam!

2 komentarze: