W projekcie KrajKuchnia przyszła kolej na Chorwację. Kiedyś
większość krajów bałkańskich „załatwiłabym” jedną, jugosłowiańską potrawą. Dziś
mam do zrobienia wiele dań z różnych krajów. Czy tak naprawdę są specyficzne wyłącznie dla tych państw i nie jada się ich u sąsiadów?
Wątpię, ale to przecież
proces naturalny – tradycje żywieniowe łączą się i przeplatają, bez względu na
polityczne ustalenia. Zatem nie będę się szczególnie przejmować tym, że štrukli,
o którym chcę dziś opowiedzieć, być może jada się także w Bośni (a ziemniaczany zawijaniec z bośniackiego odcinka KrajKuchni znają pewnie i w Chorwacji). W przepisie,
który znalazłam w Internecie jest zapewnienie, że to chorwacki specjał i tego
będę się trzymała.
Štrukli to coś w rodzaju zapiekanki z leniwych pierogów.
Brzmi dobrze, prawda? Dlatego przepełniona optymizmem zgromadziłam wszystkie
potrzebne składniki: mąkę, jajka, ocet, ser i śmietanę.
Najpierw z mąki i jajka z dodatkiem wody, oleju i łyżki octu
zagniotłam ciasto. Następnie ciasto odstawiłam, żeby odpoczęło sobie pod
ściereczką, a ja ugniotłam ser z jajkiem i odrobiną soli.
Potem zamierzałam ciasto rozwałkować, serowy farsz położyć
na środku, zwinąć ciasto w rulon i pokroić na kawałki. Miało wyjść coś, jakby
kopytka nadziewane serem. Niestety moje ciasto nie chciało ze mną współpracować,
nie udało mi się utoczyć wałków nadziewanych serem. Farsz się pomieszał z ciastem
i zamiast kopytek wyszły kluski kładzione. O smaku leniwych pierogów.
Początkowe trudności jednak mnie nie zraziły. Kluski ugotowałam
w osolonym wrzątku i dalej już wszystko zrobiłam, jak należało. To znaczy,
wyłowiłam kluski, ułożyłam je w natłuszczonym naczyniu żaroodpornym i polałam
śmietaną.
A potem piekłam kwadrans, aż ze śmietany zrobiła się skorupka.
Dużo mi tego wyszło, więc przez kolejne dni jadłam štrukli
na słodko z cukrem i na słono z różnymi warzywami.
Dobre było, choć dość
ciężkie i zdaje się niepolecane przez dietetyków.
A następnym razem będzie danie cypryjskie. Zapraszam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz