Wiedziałam, że ten moment musi kiedyś nadejść. Do tej pory w
miarę sprawnie udawało mi się znaleźć możliwe do wykonania w Polsce przepisy na
dania z bardzo nawet egzotycznych krajów. Być może taki na przykład twaróg
bhutański smakuje nieco inaczej niż nasz, ale jest twarogiem, więc z grubsza
powinno być to samo.
Kiedy jednak przepis nakazuje mi użycie mleka z tamaryndowca
albo mięsa jeżowca, znalezienie polskich odpowiedników staje się zdecydowanie
trudniejsze. Dlatego też kryzys botswański wstrzymał na jakiś czas postępy
projektu.
chyba nigdy wcześniej nie widziałam flagi Botswany!
Szukałam, sprawdzałam i nie znajdowałam niczego, co mogłabym
ugotować. Ponieważ jednak, nic nie może przecież wiecznie trwać, nadszedł w
końcu dzień, w którym odkryłam jak najbardziej odpowiedni przepis.
Kryzys botswański pokonała zupa dyniowa!
Do jej przyrządzenia potrzeba przede wszystkim dyni,
ziemniaków, batatów, jabłek i cebuli Oraz kilku dodatków.
zupełnie nie wiem, po co ułożyłam do zdjęcia imbir - coś mi się chyba pomieszało
Najpierw podsmaża się na maśle cebulę z czosnkiem,
papryką chili i kminem. Następnie trzeba wlać rozpuszczoną w wodzie kostkę bulionową, a do powstałego rosołku dorzucić pokrojone w kostkę warzywa, tymianek, cynamon
oraz kilka listków szałwii,
szałwia prosto z zamrażalnika
dolać filiżankę mleka i gotować około 30 minut.
Potem – po usunięciu z zupy dużych i twardych przypraw, czyli
na przykład cynamonu i papryki
– zupę miksuje się na krem. A na sam koniec można
ją zabielić śmietaną.
No i oczywiście zjeść. Jest bardzo smaczna, trzeba tylko uważać,
żeby nie dać za dużo jabłek. W przepisie były dwa, ja wrzuciłam jedno i uważam,
że to świat i ludzie. Z dwoma zupa stałaby się stanowczo zbyt owocowa. A z jednym
była w sam raz. Akurat na powszedni obiad. Polecam!
A następnym razem będzie coś słodkiego ze słonecznej
Brazylii. Przeczytajcie koniecznie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz