Bośnia i Hercegowina to taki trochę egzotyczny kraj, choć
przecież europejski. Mało się o nim u nas słyszy. Może dlatego, że nie jest
łatwo o nim mówić.
z flagą też nie jest łatwo - Google pokazują trzy różne
Trudno nawet jednoznacznie stwierdzić, jak nazywają się mieszkańcy tego kraju. Wikipedia twierdzi, że Boszniacy. Poradnia językowa –
której bardziej ufam – jest raczej za Bośniakami. Natomiast strony poświęcone
Bałkanom mają różne zdania. Komisja standaryzacji nazw geograficznych, która do
tej pory służyła mi pomocą, w tym wypadku także zawiodła, omijając po prostu rubrykę „obywatel” w części poświęconej Bośni i Hercegowinie. Linijka wyżej
jest Boliwijczyk i Boliwijka, poniżej Botswańczyk i Botswanka, a przy Bośni i Hercegowinie
szybciutko przeskoczyli do stolicy, zupełnie pomijając kwestię obywateli.
No ale nic to, ostatecznie nie mam tu pisać o obywatelach,
tylko o potrawach. Porzucam więc rozważania lingwistyczne i zabieram się do
gotowania. Jako danie bośniacko-hercegowińskie wystąpi dziś pita sa krompirom,
czyli zawijaniec z ziemniakami (tłumaczenie własne).
potrzeba ciasta filo, ziemniaków i cebuli. Sezam opcjonalny, jogurt jako dodatek do podania
Do zrobienia zawijańca nie potrzeba wielu składników, ale
ponieważ jednym z nich jest ciasto filo, którego u nas nie znajdziemy w każdym sklepie,
najpierw musiałam wybrać się na zakupy do dużego supermarketu. To było najtrudniejsze, potem poszło już gładko.
Najpierw zezłociłam pokrojoną w piórka cebulę. Na tej
samej patelni (usunąwszy cebulę) usmażyłam słupki ziemniaczane. Wymieszałam je
z cebulą i doprawiłam solą.
Następnie rozłożyłam jeden płat ciasta, posmarowałam olejem
i przykryłam drugim, który też trochę natłuściłam.
Tak doszłam do kluczowego
momentu, czyli tworzenia zawijańca. Na ciasto nałożyłam trochę farszu
ziemniaczanego i najpierw zrobiłam rulon, a potem zwinęłam go w ślimaczek. Bałam
się, że po wypuszczeniu z dłoni się rozwinie, ale nie.
po wierzchu posmarowałam je nieco olejem i posypałam sezamem
Bez większych problemów
udało mi się ułożyć na blasze trzy ślimaki, które po upieczeniu nabrały ładnej
złotawej barwy i apetycznego wyglądu.
Zgodnie z przepisem podałam zawijańce z gęstym jogurtem,
który z własnej inicjatywy zmieszałam ze szczypiorkiem.
W efekcie mam smaczny obiad i
coraz większą chęć odwiedzenia Bałkanów.
No, ale zanim to nastąpi,
zapraszam na kolejny odcinek KrajKuchni. Będzie gotowanie po botswańsku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz