Szeki słynie w Azerbejdżanie z dobrego jedzenia. Znane są zwłaszcza
dwie potrawy: szekijska chałwa i piti.
szekijska chałwa ma na wierzchu siateczkę z mąki ryżowej
Do tego drugiego nie trzeba nawet
dodawać przymiotnika „szekijskie”, bo wiadomo, że jak piti to właśnie takie.
centrum Szeki
Danie to niebanalne, które jeść należy w określony sposób,
tak aby uzyskać z jednego piti i zupę i drugie danie. Niewtajemniczony przybysz
spoza Azerbejdżanu dostawszy od kelnera kociołek z zupą, koszyk chleba i pusty
talerz, nie będzie wiedział, jak się do tego zabrać.
Dlatego piti najlepiej
jeść w towarzystwie szekijczyka, zwłaszcza takiego specjalisty, jak spotkany
przeze mnie Sohrab.
Dzięki niemu wiem, że piti nie powinno się gotować w nowym
garnuszku – te, które w wielkiej obfitości oferowane są na przyulicznych
straganach w całym Szeki, trzeba najpierw kilka razy użyć do czegoś innego.
Muszą
nasiąknąć tłuszczem, wodą i czym tam jeszcze, zanim będzie można ugotować w
nich porządne piti. Inna ważna sprawa, o którą trzeba koniecznie zadbać, to by
czapeczka pływająca na powierzchni zupy była nie ze zwykłego tłuszczu, a z
kurdiuka, czyli płata podogonowego, który jest dla owiec zapasem na czarną
godzinę. Zdaniem Sohraba tylko ten rodzaj słoniny nada piti odpowiedni smak.
Kiedy już spełnimy te warunki, reszta jest dość prosta. Należy
ugotować rosół jagnięcy, z cebulą, cieciorką i szafranem. Nie będę wdawać się w
drobniejsze szczegóły, bo szczerze wątpię, byście mieli ochotę poszukiwać
kurdiuka i używanego glinianego garnka, więc prawdopodobnie piti w domu nie ugotujecie. No,
ale mam nadzieję, że pojedziecie do Azerbejdżanu, a wtedy na pewno stanie przed
Wami na stole taki zestaw – gliniany garnuszek, pusty talerz i chleb. Prawidłowa
reakcja na taką sytuację powinna być następująca:
Chleb kruszycie na drobne kawałki i wrzucacie do pustego
talerza. Następnie – przytrzymując łyżką kurdiuk, żeby nie wypadł – polewacie
chleb rosołem. W garnuszku zostaje wszystko co gęste, a talerz wypełnia się
aromatyczną zupą z chlebem.
Teraz należy ją posypać sumakiem (to wiem od innego
szekijskiego znajomego, który kategorycznie zabronił mi jedzenia, dopóki kelner
nie uzupełni stojącej na stole solniczki sumakiem). I zupa gotowa. Dużo chleba
i esencjonalny rosół sprawiają, że nie macie już ochoty na drugie danie, ale
skoro zamówiliście piti, nie możecie się poddać w połowie. Bierzecie zatem
widelec i wykładacie na talerz mięso, cieciorkę oraz pozostałe
składniki, w tym kurdiuk i ugniatacie wszystko na paćkę.
Staranne ugniatanie
pozwoli Wam przedłużyć przerwę w jedzeniu i przygotować się na drugą część
potrawy. Gniecioną jagnięcinę trzeba oczywiście posypać sumakiem (podobno
pomaga w trawieniu, więc nie należy go sobie żałować). A potem to już tylko
zjeść, chwaląc lokalną kuchnię i tradycję.
Sohrab zaleca do pierwszej części spożycie setki wódki, a do
drugiej – kolejnej setki. Myślę, że to dobry pomysł, ale niestety nie miałam
okazji przetestować.
Czy piti jest smaczne? Osoby odkrawające tłuszczyk z szynki
pewnie nie będą zachwycone. Mnie smakowało, bo jak wiadomo tłuszcz jest
nośnikiem smaku. A jedzenie, jak życie – im bardziej urozmaicone tym lepsze, no
nie?
a to wspomnienie lata - oczywiście w Szeki
taka chałwa to musi być pyszna
OdpowiedzUsuń