Literę B czas zacząć!
Pierwszym krajem w tej serii są Bahamy. Najpopularniejszy, a
może nawet jedyny naprawdę znany produkt spożywczy z tego kraju to drink bahama
mama. Przez chwilę zastanawiałam się, czy go zrobić, jednak zniechęciła mnie konieczność
użycia rumu kokosowego i ostatecznie jako danie bahamskie wystąpi zapiekanka
makaronowo-serowa.
wiedzieliście, że Bahamy mają taką smutną flagę? W ogóle nie pasuje do krainy rumem płynącej
Nie brzmi szczególnie egzotycznie? No cóż, Bahamy – jak wiele
innych miejsc na świecie – wpadło w brytyjskie objęcia, co odbiło się też na
lokalnej kuchni. Zapiekanka pojawiła się na wyspach w XVIII wieku, miała więc
sporo czasu, by stać się tradycyjnym daniem. Do tego stopnia, że dzisiejsi
Bahamczycy, gdy przyjdzie im żyć na obczyźnie, tęskniąc za ojczyzną, wspominają
smak makaronu z serem cheddar.
Do przyrządzenia zapiekanki potrzebne jest mleko skondensowane, co
też ma związek z bahamską historią. W czasach kolonialnych mięso i świeży
nabiał były trudno dostępne i mleko w puszce stało się częstym gościem w kuchni
Bahamów.
No dobrze, koniec gadania, czas wziąć się do roboty. Na
początek musiałam zaopatrzyć się w ser cheddar, paprykę, mleko skondensowane,
jajka i makaron typu kolanka.
przy okazji odkryłam, że "kolanka" to po angielsku "łokcie"
Gdy zgromadziłam wszystkie składniki, ugotowałam makaron i
wymieszałam z masłem. Następnie z dużym trudem powstrzymałam się przed
zjedzeniem go, bo taki z masłem i solą to od zawsze moja ulubiona potrawa
podwieczorkowa. Wytłumaczyłam jednak sobie, że tak nie można i wsypałam do
makaronu starty ser
oraz posiekaną cebulę i paprykę. Wymieszałam wszystko
starannie, tak żeby ser się trochę rozpuścił,
a potem wbiłam jajko i
przyprawiłam solą, pieprzem i słodką oraz ostrą papryką.
Na koniec dolałam
skondensowane mleko i całość przełożyłam do brytfanki. Posypałam po wierzchu
resztką sera i wstawiłam do piekarnika.
O efekt nie martwiłam się zbytnio – no bo co tu by mogło być
niedobre? Gotową zapiekankę spróbowałam zatem bez większych emocji, ale z
przyjemnością. Danie było smaczne i wystarczyło na kilka posiłków, bo nawet
niewielki kawałek makaronowo-serowej zapiekanki syci człowieka na długi czas.
Pewnie kiedyś jeszcze sobie ją zrobię. A tymczasem szykuję
się już na pełne aromatów danie z Bahrajnu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz