Belize – jak każde inne miejsce na świecie – ma z pewnością
swoje problemy i nie każdy Belizeńczyk (tak każe nazywać mieszkańców Belize KOMISJA
STANDARYZACJI NAZW GEOGRAFICZNYCH POZA GRANICAMI RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ przy
Głównym Geodecie Kraju) jest szczęśliwy. I nawet nie każda Belizenka, choć tak
pięknie się nazywa.
biedne są belizeńskie dzieci, gdy muszą na plastyce malować flagę swojego kraju. Pewnie chciałyby wtedy przenieść się do zimnej Polski :)
Jednak, jeśli wybierzecie się do Belize tylko na wakacje, to
będziecie mieć wrażenie, że dostaliście się do raju. Zwłaszcza, gdy opuścicie
część kontynentalną kraju i popłyniecie na wyspy. Tam, gdzie zamiast asfaltem
ulice pokryte są białym mięciutkim piaskiem, palmy kokosowe szumią nad głowami,
a samochodów nie ma wcale. Kontakt z takimi okolicznościami przyrody wypiera
jakoś wspomnienia kulinarne. I nie wiem, czy to przez tę sielską atmosferę, czy
dlatego, że nie jadłam w Belize nic szczególnego. Tak czy siak – nie pamiętam
dań belizeńskich.
pamiętam za to piasek i napis "Zwolnij", który wita wszystkich przypływających od razu w porcie
Musiałam zatem zdać się na Internet, który za pośrednictwem
strony Belize.com poinformował mnie, że najbardziej belizeńska ze wszystkich
potraw to ryż z fasolą.
Do przygotowania tego dania potrzebny jest oczywiście ryż i
fasola (czerwona) oraz mleko kokosowe, czosnek, cebula i tymianek.
W pierwszym odruchu zamierzałam skorzystać z fasoli
puszkowej, ale zrezygnowałam z tego i Wam też radzę użyć normalnej suchej fasoli.
Należy ją ugotować razem z czosnkiem i cebulą, co wydaje mi się daje inny efekt
niż dorzucenie ich do gotowej fasoli z puszki.
A więc gotujemy fasolę. Oczywiście po kilkugodzinnym
namaczaniu. I tu pojawia się różnica między kuchnią karaibską a polską. U nas
zawsze, ale to przezawsze, fasolę czy groch trzeba moczyć przez noc.
Zauważyliście to? Każdy fasolowy przepis zaczyna się tak: namocz fasolę przez
noc. A tymczasem w Belize można spokojnie zrobić to w dzień – po prostu 4
godziny o dowolnej porze doby!
To ułatwia sprawę, bo nie trzeba dzień wcześnie podejmować
decyzji o menu obiadowym na następny dzień. Spokojnie sobie rano wymyślamy, co
zrobimy, wrzucamy fasolę do wody po śniadaniu i idziemy popływać w morzu albo
pobujać się w hamaku na tarasie. A koło południa przystępujemy do gotowania. I
pamiętajcie do garnka wrzucamy też cebulę i czosnek. Gdy fasola jest już
miękka, posypujemy ją solą, pieprzem i tymiankiem.
Potem dolewamy mleko kokosowe i dorzucamy ryż. Gotujemy pod przykryciem na wolnym ogniu, aż ryż
będzie gotowy.
A później to już tylko wykładamy na talerze i szybko
zjadamy, by móc wrócić na hamak. Tym razem z poobiednią szklaneczką rumu.
stanowczo brakowało mi zielonego, dlatego posypałam danie natką, choć przepis tego nie przewidywał
Miło, prawda? Na szczęście następne spotkanie też będzie
przyjemne i egzotyczne. Przed nami Benin. Zapraszam!
Kolor nie zachęca, ale mleko kokosowe i ryż są obietnicą pyszności😏
OdpowiedzUsuń