Do tej pory wszystko szło dość łatwo, udało mi się
ogarnąć kulinarnie nawet kraje egzotyczne. Kiedyś jednak musiały się pojawić trudności.
W charakterze problematycznego państwa wystąpił Barbados.
flaga Barbadosu trochę mnie niepokoi
Przepisów na tradycyjne
czy też popularne potrawy znalazłam sporo, ale wymagane do nich składniki typu jeżowiec i guawa nieco mnie przystopowały. Przez chwilę rozważałam wyprawę pod
Halę Mirowską, bo tam podobno można kupić okrę, jednak ostatecznie lenistwo
wzięło górę i postanowiłam przyrządzić coś, do czego składniki mam w domu. Tym
czymś jest drink z angielska zwany rum punch.
oprócz tego co na zdjęciu, potrzebna jest jeszcze woda
Przepis na idealny drink barbadoski jest łatwy do
zapamiętania:
1 miarka kwaśnego
2 miarki słodkiego
3 miarki mocnego
4 miarki słabego.
Do odmierzania użyłam kieliszka kupionego w rosyjskim miasteczku Suzdal, które wspominam bardzo często, zwłaszcza późną jesienią.
Gdy zimny
wiatr rozbryzguje na oknach listopadowy deszcz, wyobrażam sobie, że znów jestem
w Suzdalu. Jest ciepłe sierpniowe popołudnie, siedzę w restauracyjnym ogródku
otoczonym dorodnymi słonecznikami, ponad którymi lśnią w słońcu kopuły niezliczonych
suzdalskich cerkwi. Przede mną na stole leży czarny chleb, plastry sała i
pomidory z serem i czosnkiem. No i oczywiście stoi karafka wódki, oraz kompot
jako popitka. Ah… rozmarzyłam się….
Wspomnienie to pokazuje dobitnie, że nie jestem raczej
wielbicielką kolorowych drinków z parasolką i barbadoski napitek wyprodukowałam
jedynie z obowiązku.
Choć przyznać muszę, że okazał się bardzo przyjemny –
wszystkiego w nim było w sam raz: i mocy i słodyczy i orzeźwiającej
kwaskowatości.
I już wiem, że jak pojadę na Barbados, to będę takie pić.
A następnym razem powrócimy do naszej starej Europy. Będzie
danie belgijskie. Zapraszam!
Ach ten Suzdal! Wydawać by się mogło, że większość wolałaby leżeć na pięknych piaskach Barbadosu sącząc pyszne drinki, a tu proszę, tęsknota za błogimi chwilami z...wódką i słoniną 🤦🏼♀️😂😂
OdpowiedzUsuńWłaśnie, też mi się wydaje dziwne, żeby pisząc o Barbadosie tęsknić za rosyjską prowincją. No cóż, widać trochę dziwna jestem :)
UsuńPrzyłączam się do tęsknoty 👍🏻
OdpowiedzUsuń