wtorek, 19 listopada 2013

Przejaśnienia


Dla przybysza z Europy Ghana nie jest od razu zrozumiała i łatwa. Ale im dłużej się tu jest, tym więcej spraw staje się oczywistymi. Niektóre wyjaśniają się same. Na przykład trawnik niedaleko mojego domu, który ktoś przemienił kiedyś w pole uprawne, sadząc tam małe roślinki. Po dwóch czy trzech miesiącach krzaczki urosły, wydały owoce i teraz już wiadomo, że mamy do czynienia z miejską plantacją pomidorów.
Jeszcze zielone, ale bez wątpienia pomidory



                O inne rzeczy trzeba się pytać. Gdy wybrałam się pierwszy raz do miasta musiałam wracać do domu taksówką, bo za nic nie mogłam znaleźć dworca, z którego odjeżdżają tro-tro w moim kierunku. Ale w końcu udało mi się dopytać i teraz bez trudu odnajduję drogę i wsiadam do właściwego pojazdu.
Teraz już wiem, że tu jest wejście na dworzec

                Inną kwestią, którą wyjaśniłam, pytając kolegów z pracy (to niewątpliwa przewaga pobytu pracowego nad turystycznym – ma się lokalnych kolegów) było to, co piłam kiedyś w wiosce koło Wa. Pamiętacie ten trunek z pianką? Otóż teraz już wiem, że to pitu, napój alkoholowy produkowany z prosa lub kukurydzy.
Naczynia z pitu osłonięte są siatką, żeby muchy nie siadały

                Sama też próbuję znaleźć odpowiedź na pytania, tak moje jak i Wasze. I w sprawie tytoniowej wiem już, że: reklam papierosów w Ghanie nie ma. Ale nie wydaje mi się, żeby to miało wpływ na liczbę palaczy w kraju. Raczej nie reklamują się, bo nie ma po co. Tak jak u nikt nie będzie inwestował w plakaty zachęcające do nabywania preparatów wybielających  skórę, bo z góry wiadomo, że popytu na nie nie ma. A co do cen papierosów, to paczka kosztuje od 1 do 3cd, czyli czynnik ekonomiczny też chyba nie odgrywa tu większej roli.

                To były odpowiedzi na zadane w komentarzach pytania. Jeśli macie jakieś inne to spieszcie się, bo ja już się zaczynam pakować…

3 komentarze:

  1. Ojej, tak szybko? Już się pakujesz. A dopiero co tam pojechałaś...

    OdpowiedzUsuń
  2. Wejście na dworzec z którego odjeżdżają tro-tro w Twoim (już teraz byłym) kierunku wygląda trochę jak kiedyś (w czasach transformacji) wejście na Wileński. Też się można było zgubić w wśród handlarzy, chociaż tam nikt raczej nie nosił towarów na głowie.

    OdpowiedzUsuń