niedziela, 10 listopada 2013

Karuzela - Meksyk


Karuzela, karuzela
Na mym blogu co niedziela…

Skoro to wyprawy Zagawy, to trzeba chyba wreszcie udać się do krainy agawy. Zapraszam zatem do odwiedzenia Tequili w meksykańskim stanie Jalisco.
 
agawa

 Tak jakoś zapragnęłam pojechać do Guadalajary. Głównie ze względu na piosenkę W. Młynarskiego „W słynnej prowincji Guadalajara…”. A kiedy już tam byłam, dowiedziałam się, że niedaleko leży miasteczko Tequila otoczone plantacjami niebieskiej agawy. Więc oczywiście musiałam się tam wybrać.
 Najpierw jechałam drogą wśród pól agawowych. To specjalny gatunek, który rośnie jedynie w stanie Jalisco. I tak jak prawdziwy szampan może pochodzić tylko z Szampanii, tak tequilę robi się wyłącznie z niebieskiej agawy rosnącej w okolicach miasta Tequila. Wszystkie inne alkohole produkowane z pozostałych odmian tej rośliny to mezcal. Tequila pochodzi jedynie z Tequili.

 plantacja niebieskiej agawy


Po niespełna godzinie dojechałam do miasta Tequila. Żeby nie było żadnych wątpliwości, co do charakteru miejscowości, zaraz na wjeździe wita podróżnych taki pomnik.
Tequila wita

Te kule, na które zamachuje się mężczyzna na pomniku, to rdzenie agaw, czyli to, z czego robi się tequilę. Więcej na ten temat dowiedziałam się na wycieczce po fabryce produkującej ten trunek. Przewodnik pokazał mi wszystkie etapy produkcji i dał spróbować agawy w różnych postaciach: surowej, sfermentowanej i zamienionej w alkohol.

stadium początkowe – rdzenie agaw czekają na pokrojenie

Na koniec uczestnicy wycieczki zostali zaproszeni do przyfabrycznego baru na pyszną margaritę. Ponieważ już w fabryce wypiłam kilka kieliszków tequili (co było robić - taki był program zwiedzania), więc po spożyciu jeszcze tego drinka zrobiłam się niezwykle zadowolona z życia i z radosnym obliczem ruszyłam na spacer po miasteczku. 
Tequila jest nieduża, spokojna i bardzo miła, choć odrobinę niebezpieczna.

cicha uliczka Tequili

Nie, nie chodzi mi o żadnych bandytów ani dzikie zwierzęta. Niebezpieczeństwo kryje się w sklepikach, których w tym małym miasteczku jest chyba ze sto. A w każdym z nich wystawione najróżniejsze rodzaje likierów, nalewek i innych napojów wyskokowych. Można je oczywiście kupić, ale można też po prostu spróbować. Wszędzie bowiem klientowi proponowana jest degustacja.  Sprzedawcy wręcz namawiają do wstąpienia na kieliszeczek.

w takich baniakach wystawione są alkohole przeznaczone do degustacji

Tak więc po zwiedzeniu fabryki i spacerze po miasteczku człowiek może mieć problemy z trafieniem do hotelu, czy jak w moim przypadku, na przystanek autobusowy. Bo niestety zaplanowałam wycieczkę do Tequili tylko na jeden dzień i musiałam wrócić na noc do Guadalajary (jeśli się tam wybierzecie, nie popełnijcie tego błędu! ). Odnalazłam więc jeszcze tylko pole agawowe, żeby zrobić pamiątkowe zdjęcie:

Zagawa z agawą (oraz tequilą)

i wróciłam do Guadalajary, gdzie dla podtrzymania wspomnień zamówiłam sobie margaritę z prawdziwą tequilą z Tequili.

Wasze zdrowie! J



1 komentarz:

  1. Szukam, rozumiesz, wiadomości o Meksyku, wchodzę na bloga Zagawy, a tu zaskoczenie! Nie, że jest tequila, to oczywiste... Ale że nie ma nic więcej!!! ;)

    OdpowiedzUsuń