czwartek, 14 listopada 2013

Obiady czwartkowe

Muszę przyznać, że ostatnio trochę zaniedbałam poznawanie kuchni ghańskiej. Przyczyniły się do tego pewnie i polskie kopytka i południowoamerykańskie arepy ze specjalnie w tym celu przywiezionej z Wenezueli mąki kukurydzianej (bo w Ghanie niby jest, ale jakaś nie taka  i arepy z niej nie wychodzą), no i niestety gari.

          Gari to ususzona i zmielona kassawa. Przygotowuje się ją do spożycia tak jak kuskus, po prostu zalewając wodą, z tym że do gari nie musi być wrzątek, można zrobić je nawet na zimno. Ja zalałam je ciepłą wodą, dodałam pokrojoną marchewkę i szczypiorek, dzięki czemu wyglądało trochę bardziej kolorowo. Niestety, na smak wpłynęło to jedynie umiarkowanie.
       Wiele potraw wzięło swój początek z biedy. Ale mimo prostoty przygotowana są smaczne, a czesto nawet pyszne. O gari tego powiedzieć się nie da. Jest to po prostu papka, która służy do zapchania dopominającego się o pożywienie żołądka. Co prawda, moje koleżanki z pracy twierdzą, że na pewno coś źle zrobiłam, bo gari jest bardzo dobre, ale co można źle zrobić, jeśli cały przepis polega na zalaniu wodą i odczekaniu chwili?

dwa przepisy na gari z ghańskiej książki kucharskiej
 
        Może jeśli - jak radzi książka - poda się gari ze smacznym gulaszem, to da się je ukryć, no ale po co psuć sobie gulasz?
No i tak to nieudany eksperyment kulinarny osłabił nieco moje zapędy do próbowania lokalnych potraw. Ale nie na zawsze, bo przecież w książce kucharskiej są też przepisy na dobre rzeczy. Na przykład, na placki z jamu, o których chyba już wspominałam.
Robi się je z gotowanego, utłuczonego (ale nie w moździerzu jak fufu, tylko zwyczajnym tłuczkiem do ziemniaków) jamu.
 
jam już ugotowany, ale jeszcze nierozgnieciony
 
        Potem miesza się go z posiekaną cebulą, zieloną kolendrą i żółtkiem, formuje placki, obtacza je w białku oraz mące i smaży na oleju. Poprawnie byłoby na palmowym, ale ja użyłam zwykłego, słonecznikowego.
 
o, tak smażyłam
 
     Wychodzą bardzo dobre placuszki, których smak możecie sobie łatwo wyobrazić, bo jam do złudzenia przypomina ziemniaki i potrawy z niego są bliskie naszemu podniebieniu.
 
gotowe placuszki
 
Dlatego też, dość długa lista potraw, których mi tu brakuje i które chciałabym zjeść po powrocie, nie zawiera dań ziemniaczanych.
Jest na niej za to chleb - świeży, ciepły, pyszny chleb z masłem i ser - biały w kawałku i twarożek i waniliowy i żółty i pleśniowy i.....
Idę oddać gari Odette, może jej się przyda. Do zobaczenia!
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz