W Suzdalu klasztorów jest pięć. Najzacniejszy z nich to
powstały w XIV wieku monastyr Spaso-Jewfimiejewski. Jego historia jest długa i
niezwykle bogata, grube klasztorne mury otaczały nie tylko pobożnych
braciszków, ale też rycerzy, więźniów, jeńców wojennych oraz artystów
filmowych.
Żeby poznać wszystkie zakamarki tego miejsca, trzeba przeznaczyć na
zwiedzanie pół dnia.
Bo to i muzeum historyczne, poświęcone Dymitrowi
Pożarskiemu, który w XVII wieku wyzwolił Rosję od polskich najeźdźców
nawet w czasie II wojny światowej zagrzewano lud do walki, podając przykład bohaterskiego Pożarskiego
i Sobór
Przemienienia Pańskiego zdobny w XVII-wieczne freski mistrzów z Kostromy.
Jakby
nie dość, że pięknie w nim jak w niebie,
to jeszcze co jakiś czas ku radości
zwiedzających trzech mnichów wyśpiewuje pieśni anielskimi głosy (jeden z
braciszków – z kucykiem i w modnych okularach – śpiewa trzema różnymi głosami).
śpiewający mnisi prosili o niefotografowanie
Jest też dzwonnica z 17 dzwonami, na których co godzinę
wygrywany jest koncert.
Dzwony nie mają niestety – jak powinny - 500 lat, bo w
latach trzydziestych zeszłego stulecia zostały decyzją sowieckich władz
przetopione na bardziej potrzebne proletariuszom wszystkich krajów przedmioty.
Ostał się tylko jeden, który dyrektor muzeum ukrył w hałdzie odpadów
budowlanych. Dziś dzwon ten wystawiony jest na ekspozycji w klasztornym muzeum,
a artysta muzyk (nie mam pojęcia jak się nazywa osoba grająca na dzwonach, no
bo chyba nie dzwonnik?) gra swą melodię na współczesnych instrumentach.
W budynku niegdyś mieszczącym cele mnichów, obejrzeć można
ekspozycje ukazujące stosunkowo niedawne dzieje klasztoru.
Jest sala poświęcona jeńcom włoskim, którzy tu
właśnie spędzili większą część drugiej wojny światowej. Wystawę tę zwiedzałam w
towarzystwie włoskiej wycieczki – kto wie, może nawet byli w niej dawni
przymusowi mieszkańcy monastyru.
W sali upamiętniającej reżysera Andrieja Tarkowskiego i film
kręcony w suzdalskim klasztorze zobaczyć można fotografie oraz ten jedyny
uratowany XVI-wieczny dzwon.
w tle widać mury klasztoru
Tarkowski i jego film mają w Suzdalu swój pomnik
XIV-wieczny mnich
XX-wieczny reżyser
Korpus więzienny to miejsce, gdzie od czasów carycy Katarzyny
przetrzymywano więźniów politycznych.
W XIX wieku było tu jedno z najcięższych
więzień w Rosji. Władze sowieckie
podtrzymały tę tradycję – w 1923 roku wypędzono z klasztoru ostatnich 15
mnichów i sprowadzono na przymusowy pobyt wrogów jedynie słusznego systemu.
Na szczęście na terenie monastyru są także znacznie
przyjemniejsze miejsca. Zmęczeni poznawaniem mroków historii mogą odetchnąć
świeżym powietrzem w ogrodzie aptekarskim.
Suzdalscy mnisi słynęli ze swych
medycznych umiejętności, a lekarstwa robili z najróżniejszych roślin, nawet ze
zwykłej wydawałoby się sałaty. Leczyli
nie tylko ciała, ale też dusze – i dziś w przyklasztornym sklepiku kupić można małe
woreczki z mieszankami wonnych ziół, które pomagają na swary w rodzinie, leczą
złamane serca i zapewniają pokój w domu.
lubczyk to wspaniałe lekarstwo na zmęczenie ciała i umysłu
Dużo czasu potrzeba, żeby porządnie zwiedzić cały monastyr.
Na szczęście tuż przy wejściu jest bardzo miła i niedroga restauracyjka, w
której można chwilę odpocząć, zjeść barszcz ukraiński, blincziki oraz napić się miedowuchy.
A! I nie zapomnijcie odwiedzić klasztornej toalety. Pani babcia
klozetowa urządziła tam sobie istny ogród botaniczny i udowodniła, że jeśli się
chce, to każde miejsce może być miłe i przytulne.
No rzeczywiście dżungla :)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że nie ma co się kłócić z mnichami, a szczególnie tymi XVI-wiecznymi. Mogłoby to dziwnie wyglądać... :) A na obu fotkach, w tym tej z "lubczykową tablicą" jest... ogórecznik lekarski. Ilonka ma rację. :) Pozdro, Konik.
OdpowiedzUsuńNo właśnie - zagadka rozwiązana. Dziękuję osobom zaangażowanym :)
UsuńNiebieskie kwiatki to ogórecznik, ale skoro lekarski, to na pewno - tak jak wspomniany na tabliczce lubczyk - pomaga ciału i duszy. Bo jak wiadomo, w zdrowym ciele zdrowy duch!
Rosja jeszcze przed nami
OdpowiedzUsuńPolecam!
OdpowiedzUsuń