Trudno mi
pisać o mieście, w którym każdy albo był, albo wie wszystko, bo mu opowiadała
mama, żona lub siostra cioteczna. Dlatego opowieści o Moskwie nie zacznę ani od
Kremla, ani od Placu Czerwonego, ani nawet od Arbatu.
choć to właśnie na Arbat pobiegłam od razu po przyjeździe do Moskwy
Pokażę Wam
za to takie rzeczy, których wizytująca stolicę Związku Radzieckiego osoba
widzieć nie mogła, bo ich jeszcze nie było.
Jako pierwszy
zwrócił na siebie uwagę pomnik Piotra Wielkiego. I to wcale nie z powodu mojej
predylekcji do pomników. Po prostu jest to istne cudowiszcze, które chyba
nikogo nie pozostawia obojętnym.
Pomnik gigant stoi na wysepce u ujścia Kanału
Wodootwodnego. Przedstawia cara na
mostku karaweli. Jeśli się odpowiednio ustawić, to zobaczy się tylko postać
Piotra Wielkiego (wielką nomen omen postać), płynącą ponad koronami drzew.
Widok zaiste zadziwiający. Tak jak i historia monumentu. Otóż tak naprawdę
jest to pomnik Krzysztofa Kolumba, który rosyjski artysta postanowił podarować
Miami z okazji rocznicy odkrycia Ameryki. Dar jakoś się nie spodobał i nie
został przyjęty. Trzymać w ogródku coś tak potężnego nie jest szczególnie wygodnie
i rzeźbiarz koniecznie chciał upchnąć gdzieś swoje dzieło. A że ma znajomości
na Kremlu, dogadał się z kim trzeba i przerobiwszy nieco twarz Kolumba, został
twórcą pomnika Piotra Wielkiego dumnie stojącego w samym centrum Moskwy.
w parku nad rzeką jest jeszcze jeden pomnik cara Piotra, ciut mniejszy :)
Nie jedyny
to w tym mieście obiekt z ciekawą historią. Prawie naprzeciwko pomnika, nad
brzegiem rzeki wznosi się imponujących rozmiarów (w Moskwie to norma, wszystko
jest albo wielkie, albo gigantyczne) Sobór Chrystusa Zbawiciela, będący wotum
dziękczynnym za ocalenie przed inwazją Napoleona.
Najpierw przez siedemdziesiąt
lat trwała budowa świątyni, a potem po około czterdziestu latach zburzono ją,
bo Stalinowi zamarzył się Pałac Sowietów z wielką figurą Lenina na szczycie.
Akurat dokładnie tam, gdzie stał sobór, bo jak wiadomo Moskwa to małe
miasteczko i miejsca w niej brak. Planu
nie udało się zrealizować, ponieważ podmokły grunt nadrzeczny przysparzał wielu problemów, których nie rozwiązano do czasu wybuchu wojny. A potem to już nikt
nie miał do tego głowy. Ostatecznie w miejscu po soborze zrobiono basen. A po
rozpadzie ZSRR postanowiono odbudować
świątynię. Tym razem znano już sposoby radzenia sobie z grząskim gruntem i pod
koniec lat dziewięćdziesiątych XX wieku budowlę ukończono.
Takich
cerkwi jest w Moskwie więcej. Nawet na Placu Czerwonym stoi bardzo piękny Sobór Matki Boskiej Kazańskiej,
to ten pierwszy z prawej tort z dużą ilością lukru
który zbudowano pierwszy raz w XVII wieku (by uczcić zwycięstwo nad Polakami), a drugi w 1993 roku.
Czasem
spotyka się tabliczki informujące o tym, że w jakimś miejscu stał kiedyś obiekt sakralny.
zbudowany w 1625, a zburzony w roku 1934
Może kiedyś je też odbudują i ktoś kto pojedzie do Moskwy za kilka lat, będzie
mógł i mnie pokazać inne miasto, niż to, które widziałam w 2017 roku.
cdn...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz