wtorek, 19 września 2017

Moskwa cz. 1

Trudno mi pisać o mieście, w którym każdy albo był, albo wie wszystko, bo mu opowiadała mama, żona lub siostra cioteczna. Dlatego opowieści o Moskwie nie zacznę ani od Kremla, ani od Placu Czerwonego, ani nawet od Arbatu.

choć to właśnie na Arbat pobiegłam od razu po przyjeździe do Moskwy

Pokażę Wam za to takie rzeczy, których wizytująca stolicę Związku Radzieckiego osoba widzieć nie mogła, bo ich jeszcze nie było.
Jako pierwszy zwrócił na siebie uwagę pomnik Piotra Wielkiego. I to wcale nie z powodu mojej predylekcji do pomników. Po prostu jest to istne cudowiszcze, które chyba nikogo nie pozostawia obojętnym. 


Pomnik gigant stoi na wysepce u ujścia Kanału Wodootwodnego. Przedstawia cara na mostku karaweli. Jeśli się odpowiednio ustawić, to zobaczy się tylko postać Piotra Wielkiego (wielką nomen omen postać), płynącą ponad koronami drzew. 


Widok zaiste zadziwiający. Tak jak i historia monumentu. Otóż tak naprawdę jest to pomnik Krzysztofa Kolumba, który rosyjski artysta postanowił podarować Miami z okazji rocznicy odkrycia Ameryki. Dar jakoś się nie spodobał i nie został przyjęty. Trzymać w ogródku coś tak potężnego nie jest szczególnie wygodnie i rzeźbiarz koniecznie chciał upchnąć gdzieś swoje dzieło. A że ma znajomości na Kremlu, dogadał się z kim trzeba i przerobiwszy nieco twarz Kolumba, został twórcą pomnika Piotra Wielkiego dumnie stojącego w samym centrum Moskwy.

w parku nad rzeką jest jeszcze jeden pomnik cara Piotra, ciut mniejszy :)

Nie jedyny to w tym mieście obiekt z ciekawą historią. Prawie naprzeciwko pomnika, nad brzegiem rzeki wznosi się imponujących rozmiarów (w Moskwie to norma, wszystko jest albo wielkie, albo gigantyczne) Sobór Chrystusa Zbawiciela, będący wotum dziękczynnym za ocalenie przed inwazją Napoleona. 


Najpierw przez siedemdziesiąt lat trwała budowa świątyni, a potem po około czterdziestu latach zburzono ją, bo Stalinowi zamarzył się Pałac Sowietów z wielką figurą Lenina na szczycie. Akurat dokładnie tam, gdzie stał sobór, bo jak wiadomo Moskwa to małe miasteczko i miejsca w niej brak. Planu nie udało się zrealizować, ponieważ podmokły grunt nadrzeczny przysparzał wielu problemów, których nie rozwiązano do czasu wybuchu wojny. A potem to już nikt nie miał do tego głowy. Ostatecznie w miejscu po soborze zrobiono basen. A po rozpadzie ZSRR  postanowiono odbudować świątynię. Tym razem znano już sposoby radzenia sobie z grząskim gruntem i pod koniec lat dziewięćdziesiątych XX wieku budowlę ukończono.


Takich cerkwi jest w Moskwie więcej. Nawet na Placu Czerwonym stoi bardzo piękny Sobór Matki Boskiej Kazańskiej, 

to ten pierwszy z prawej tort z dużą ilością lukru

który zbudowano pierwszy raz w XVII wieku (by uczcić zwycięstwo nad Polakami), a drugi w 1993 roku.


Czasem spotyka się tabliczki informujące o tym, że w jakimś miejscu stał kiedyś obiekt sakralny. 

zbudowany w 1625, a zburzony w roku 1934 

Może kiedyś je też odbudują i ktoś kto pojedzie do Moskwy za kilka lat, będzie mógł i mnie pokazać inne miasto, niż to, które widziałam w 2017 roku.

                        cdn...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz