Wczoraj zdążyłam napisać zaledwie dwa akapity, kiedy
zadzwonił telefon, zmuszając mnie do natychmiastowego wyjścia z domu. Dlatego obiady
czwartkowe będą tym razem w piątek. Ale może to i dobrze, bo dzisiejszy temat
jest tylko częściowo kulinarny.
Opisałam już kubańskie dania główne i desery, najwyższa pora
zająć się tym, co po deserze, czyli rumem i cygarami.
zdjęcie słabe, bo robione przez szybę, ale postanowiłam je zamieścić, żeby nie być gołosłowną, 490 peso to mniej więcej 490 euro
Dlaczego cygara są tak kosmicznie drogie? Nie mam pojęcia.
Owszem, są wyrabiane ręcznie, a używane do nich liście tytoniu muszą najpierw
długo leżakować w odpowiednich warunkach, ale płacenie 100 zł za cygaro to
jednak przesada.
tytoń uprawia się na zachodzie wyspy, w regionie Viñales
Na szczęście dla turysty, który chciałby jednak pochwalić się
prawdziwym kubańskim cygarem, na Królowej Karaibów – tak jak kiedyś w PRLu - da
się załatwić wszystko. Robotnicy zwijający cygara mogą oficjalnie wynosić z
fabryki kilka sztuk cygar dziennie. Korzystają z tego skwapliwie, zabierając
przy okazji pudełka oraz wszelkie niezbędne etykiety i potem oferują turystom
cygara mniej więcej pięć razy taniej niż oficjalne sklepy.
Najłatwiej spotkać takich robotników w pobliżu fabryki,
którą można przy okazji zwiedzić. My zrobiliśmy to w Hawanie.
Udało się, choć nie było to takie proste. W miejscu, w którym według
przewodnika znajduje się zakład produkcji cygar, okazało się, że jest tylko
sklep oraz muzeum w budowie.
to fabryka, której nie ma
Fabryka natomiast działa w innej dzielnicy.
Można ją zwiedzić, ale najpierw trzeba kupić bilety w hotelu, który jest w
jeszcze innej części miasta. Dość to dziwny system, ale dzięki temu zarabia nie
tylko fabryka, ale też taksówkarze, wożący zdezorientowanych turystów.
Wycieczka do fabryki jest ciekawa, niestety nie wolno tam
robić zdjęć, wszystkie aparaty oraz torby trzeba zostawić w przechowalni.
zdjęcia można było robić tylko przy wejściu
Trochę szkoda, bo chociaż wbrew legendzie cygar nie zwijają na udach koloru
mlecznej czekolady ponętne Kubanki, to i tak jest ciekawie.
Każdy pracownik robi swoje cygaro od początku do końca sam. Najpierw zwija
cztery liście, potem dodaje piąty, nieco sztywniejszy liść zewnętrzny. Gotowe
cygaro wsadza na pół godziny do specjalnej prasy, po czym obcina jeden
koniuszek.
tak wygląda prasa (zdjęcie zrobiłam w sklepie)
Odcięte kawałki trafiają do worka, robi się z nich tanie cygara
niskiej jakości, które kupuje się w takich torbach jak u nas mąkę czy cukier,
płacąc 1 CUPa za sztukę (ok. 16 gr). Nie znam się na tytoniu, więc ciężko mi
ocenić różnicę miedzy takim cygarem, a 625 razy droższą Cohibą, ale na oko,
tanie cygara są ciemniejsze i łatwiej się kruszą, co jest oczywiste, zostały
przecież zrobione ze skrawków.
to fabryka w Santa Clarze, której chwilowo nie można zwiedzać. Zdjęcie zrobiłam przez okno, w którym była bardzo gęsta krata:
cygaro się przez tę kratę nie przeciśnie nijak, aparat fotograficzny też niestety nie
A wiecie dlaczego kubańskie cygara nazywają się Romeo i
Julia albo Montechristo? Otóż pracę robotników umila specjalny lektor, który na
porannej zmianie czyta na głos gazety, a popołudniu powieści. Dziś są to pewnie
inne pozycje, ale kiedyś czytano Szekspira i Dumasa i od bohaterów ich dzieł
wzięły nazwę najlepsze marki cygar.
Najdziwniejsze w tym całym cygarowym zamieszaniu jest to, że nigdy nie widziałam ani jednego Kubańczyka z cygarem w ustach. Przepraszam, w starej
Hawanie np. na placu Katedralnym siedzą kolorowo ubrane starsze panie, które
trzymają w ustach cygara i za niewielką opłatą pozwalają turystom się
fotografować.
Ale to przebieranka na potrzeby cudzoziemców, którzy przyjechali
na wyspę przekonani, że Kubańczyk i cygaro to jedno i nie chcą się tej wizji wyzbyć.
Podobnie jest zresztą z mojito, które – jak każdemu wiadomo –
jest najpopularniejszym kubańskim drinkiem.
Wiedzą to wszyscy bywalcy modnych
klubów w Europie, ale ci, którzy przesiadują w barach Hawany czy Santa Clary,
to już niekoniecznie. Ale na dziś chyba wystarczy, temat rumu i alkoholu przełożę na następny raz,
czekajcie niecierpliwie J
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz