Spodobało mi się w Singapurze. Chętnie dłużej bym tam pomieszkała, bo chociaż ten kraj w całości zawiera się w jednym mieście, to jest ono tak różnorodne, że potrzeba byłoby dużo czasu, żeby poczuć znudzenie.
Oczywiście najpierw musiałabym mieć przyzwoitą pracę, bo niestety Singapur tani nie jest, a ceny mieszkań podobno sięgają kosmosu. Ale jest grudzień, idą święta – najlepszy czas na marzenia. A zatem przenoszę się w wyobraźni do Singapuru i wynajmuję mieszkanie w dowolnej dzielnicy. Którą bym wybrała?
Singapur jest miły od samego początku, od momentu wylądowania na lotnisku |
Na pewno nie najelegantsze centrum z symbolem Singapuru – Merlionem, czyli tryskającym wodą posągiem lwa o rybim ciele.
Singapur w sanskrycie znaczy "miasto lwa" |
Tuż koło niego znajduje się kilka ważnych dla miasta obiektów, w tym Marina Bay Sands, czyli hotel złożony z trzech wieżowców połączonych na górze tarasem w kształcie łodzi,
na którym znajduje się jeden z najefektowniej umiejscowionych basenów świata.
niestety wstęp na basen mają tylko goście hotelowi, a doba w tym miejscu kosztuje coś około 3 tys. zł |
Na pewno warto wybrać się tam na wycieczkę, popatrzeć na miasto z góry
i ogólnie popodziwiać singapurski blichtr, ale to atrakcja na jeden raz. Najlepiej od razu zobaczyć wszystko, co ta dzielnica ma do zaoferowania, żeby nie trzeba było potem zbyt często wracać. A więc, oprócz wyprawy na szczyt Marina Bay Sands można też zjechać do podziemi i popatrzeć na gondole pływające po centrum handlowym.
Przy okazji dobrze jest pożywić się w jednej z jadłodajni gigantycznego food courtu. Oszaleć można od bogactwa oferty gastronomicznej, ale głód w końcu zmusi Was do wyboru i zjecie sobie smacznie i niedrogo.
tu posiłki komponuje się samodzielnie według upodobania |
A potem, już z pełnymi brzuchami będziecie mogli pójść do Gardens by the Bay, czyli ogrodów, których główną atrakcją są gigantyczne sztuczne drzewa.
widziane z góry |
i z dołu |
Wieczorem świecą się na kolorowo, a o 19:45 (i podobno także o 20:45, ale tego nie sprawdzałam) dodatkowo grają, w tym utwory F. Chopina.
W ogrodach znajdują się też dwie ogromne szklarnie prezentujące las deszczowy i kwiaty świata. Niestety ceny rozmaitych singapurskich atrakcji są tak wysokie, że wszystkie je odwiedzić mogę dopiero teraz, w moim bożonarodzeniowym marzeniu 😊 W listopadowym realu musiałam nieco ograniczyć chęci i wybrać tylko niektóre miejsca. Ale to nic, będzie powód, żeby powrócić do Singapuru.
W odległości spaceru od futurystycznych atrakcji znajduje się historyczna dzielnica Boat Quay, która kiedyś była centrum singapurskiego portu.
kolonialne budynki |
Dziś to miłe miejsce na popołudniowy clubbing
i zimne piwo z widokiem na imponujące budynki Miasta lwa.
Tego samego zdania są całe rzesze, prawdopodobnie zagranicznych, mieszkańców Singapuru. Nie wiem tego na sto procent, ale pamiętam podobne widoki z Hongkongu, gdzie filipińskie gosposie spędzały wolne dni piknikując na ulicach. Tu na szczęście maja do dyspozycji trawniki i widok na rzekę, więc wypoczywają – jeśli faktycznie są to pracownicy z Filipin, Indii itd. – w znacznie przyjemniejszych okolicznościach przyrody.
historyczność dzielnicy podkreślają pomniki prezentujące sceny z życia dawnego Singapuru |
dzieci skaczące do wody widziałam w wielu miejscach na świecie, ich pomnik, tylko w Singapurze |
Po obejrzeniu podstawowych atrakcji miasta-państwa, pora wrócić do bardziej mieszkaniowej dzielnicy.
Pierwszy hotel w Singapurze miałam w bardzo miłej okolicy – pełno było w niej czynnych całą dobę hinduskich i chińskich knajpek,
sklepów z mydłem i powidłem oraz niewielkich świątyń rozmaitych religii.
Myślę, że bardzo szybko zaprzyjaźniłabym się z tą dzielnicą. Zwłaszcza, że po pierwszym wieczorze już miałam kolegę w postaci sprzedawcy ze sklepiku naprzeciwko hotelu. Poczęstował mnie słodką przekąską z owoców morza i obdarował prezentem.
kto wie, co to? |
Tak więc mam już pierwszy typ na miejsce do zamieszkania. Gdzie jeszcze chciałabym się zadomowić, pokażę Wam następnym razem. Do zobaczenia!
Marina Bay Sands raz jeszcze |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz