niedziela, 1 grudnia 2024

Miasto - państwo, Singapur

 Spodobało mi się w Singapurze. Chętnie dłużej bym tam pomieszkała, bo chociaż ten kraj w całości zawiera się w jednym mieście, to jest ono tak różnorodne, że potrzeba byłoby dużo czasu, żeby poczuć znudzenie.


Oczywiście najpierw musiałabym mieć przyzwoitą pracę, bo niestety Singapur tani nie jest, a ceny mieszkań podobno sięgają kosmosu. Ale jest grudzień, idą święta – najlepszy czas na marzenia. A zatem przenoszę się w wyobraźni do Singapuru i wynajmuję mieszkanie w dowolnej dzielnicy. Którą bym wybrała?

Singapur jest miły od samego początku,
od momentu wylądowania na lotnisku

Na pewno nie najelegantsze centrum z symbolem Singapuru – Merlionem, czyli tryskającym wodą posągiem lwa o rybim ciele. 

Singapur w sanskrycie znaczy "miasto lwa"

Tuż koło niego znajduje się kilka ważnych dla miasta obiektów, w tym Marina Bay Sands, czyli hotel złożony z trzech wieżowców połączonych na górze tarasem w kształcie łodzi, 


na którym znajduje się jeden z najefektowniej umiejscowionych basenów świata. 

niestety wstęp na basen mają tylko goście hotelowi,
 a doba w tym miejscu kosztuje coś około 3 tys. zł

Na pewno warto wybrać się tam na wycieczkę, popatrzeć na miasto z góry 



i ogólnie popodziwiać singapurski blichtr, ale to atrakcja na jeden raz. Najlepiej od razu zobaczyć wszystko, co ta dzielnica ma do zaoferowania, żeby nie trzeba było potem zbyt często wracać. A więc, oprócz wyprawy na szczyt Marina Bay Sands można też zjechać do podziemi i popatrzeć na gondole pływające po centrum handlowym. 


Przy okazji dobrze jest pożywić się w jednej z jadłodajni gigantycznego food courtu. Oszaleć można od bogactwa oferty gastronomicznej, ale głód w końcu zmusi Was do wyboru i zjecie sobie smacznie i niedrogo. 

tu posiłki komponuje się samodzielnie według upodobania

A potem, już z pełnymi brzuchami będziecie mogli pójść do Gardens by the Bay, czyli ogrodów, których główną atrakcją są gigantyczne sztuczne drzewa. 

widziane z góry

i z dołu

Wieczorem świecą się na kolorowo, a o 19:45 (i podobno także o 20:45, ale tego nie sprawdzałam) dodatkowo grają, w tym utwory F. Chopina. 



W ogrodach znajdują się też dwie ogromne szklarnie prezentujące las deszczowy i kwiaty świata. Niestety ceny rozmaitych singapurskich atrakcji są tak wysokie, że wszystkie je odwiedzić mogę dopiero teraz, w moim bożonarodzeniowym marzeniu 😊 W listopadowym realu musiałam nieco ograniczyć chęci i wybrać tylko niektóre miejsca. Ale to nic, będzie powód, żeby powrócić do Singapuru.

W odległości spaceru od futurystycznych atrakcji znajduje się historyczna dzielnica Boat Quay, która kiedyś była centrum singapurskiego portu. 

kolonialne budynki

Dziś to miłe miejsce na popołudniowy clubbing


 i zimne piwo z widokiem na imponujące budynki Miasta lwa. 


Tego samego zdania są całe rzesze, prawdopodobnie zagranicznych, mieszkańców Singapuru. Nie wiem tego na sto procent, ale pamiętam podobne widoki z Hongkongu, gdzie filipińskie gosposie spędzały wolne dni piknikując na ulicach. Tu na szczęście maja do dyspozycji trawniki i widok na rzekę, więc wypoczywają – jeśli faktycznie są to pracownicy z Filipin, Indii itd. – w znacznie przyjemniejszych okolicznościach przyrody.



historyczność dzielnicy podkreślają pomniki prezentujące sceny z życia dawnego Singapuru

dzieci skaczące do wody widziałam w wielu miejscach na świecie,
ich pomnik, tylko w Singapurze

Po obejrzeniu podstawowych atrakcji miasta-państwa, pora wrócić do bardziej mieszkaniowej dzielnicy. 


Pierwszy hotel w Singapurze miałam w bardzo miłej okolicy – pełno było w niej czynnych całą dobę hinduskich i chińskich knajpek, 


sklepów z mydłem i powidłem oraz niewielkich świątyń rozmaitych religii. 


Myślę, że bardzo szybko zaprzyjaźniłabym się z tą dzielnicą. Zwłaszcza, że po pierwszym wieczorze już miałam kolegę w postaci sprzedawcy ze sklepiku naprzeciwko hotelu. Poczęstował mnie słodką przekąską z owoców morza i obdarował prezentem.

kto wie, co to?

Tak więc mam już pierwszy typ na miejsce do zamieszkania. Gdzie jeszcze chciałabym się zadomowić, pokażę Wam następnym razem. Do zobaczenia!


Marina Bay Sands raz jeszcze


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz