W arabskim mieście może nie być centrum, starówki, rynku,
ratusza i w ogóle może nie być prawie niczego, ale absolutnie nie może brakować
suku, czyli bazaru.
Bardzo lubię wizytować te targowiska. Nie muszę nawet robić
żadnych zakupów (choć zawsze znajdzie się coś, co jednak trzeba kupić),
wystarczy mi przechadzanie się i przyglądanie bazarowej atmosferze.
Omańskie suki spodobały mi się szczególnie, bo bardzo się od
siebie różniły. Każde miasto specjalizuje się w innym asortymencie i nie działa
zasada, że jak nie kupię w Salala, to nie szkodzi, bo to samo kupię w Nizwie. Prawie wszystko można
dostać tylko na największym bazarze w Maskacie. Jest tam i kadzidło i błyskotki
pawie są bardzo w Omanie lubiane
i gadżety niezbędne do celebrowania święta narodowego.
są też szablony do henny
i suszone cytryny...
Sam suk jest też
najładniejszy. Czasem trudno się zdecydować czy patrzeć na towary w sklepikach,
czy może jednak na sklepienia, filary i inne ozdoby architektoniczne.
to sufit
Pozostałe bazary, które udało mi się odwiedzić nie były tak
zdobne. Choć nie – w Nizwie też było nieźle, tylko w innym stylu.
Ale tam
najważniejszy nie jest jednak wystrój. Do Nizwy przyjeżdża się w piątkowe poranki,
by sprzedać lub kupić kozę.
wejście na kozi targ
A jak się jest turystą, to po to, by popatrzeć na
kozich właścicieli, którzy oprowadzają swoje zwierzęta po specjalnym wybiegu
(dość podobnie jak na wystawach psów)
i zastanowić się nad naszym stosunkiem do
zwierząt.
No bo z jednej strony litujemy się nad biednymi kózkami i uważamy, że
kozi targ jest strasznym niecywilizowanym miejscem. A z drugiej idziemy na
śniadanie do restauracji naprzeciwko bazaru i zamawiamy jajecznicę z jajek od
kur z chowu klatkowego, a chwilę wcześniej umyłyśmy włosy szamponem, który tak
cudownie się pieni, pachnie i nie szczypie w oczy, co udało się osiągnąć, poświęcając
życie i zdrowie wielu zwierząt. To bardzo trudny temat i nie o tym przecież
dziś chciałam pisać. Polecę więc Wam tylko jeszcze książkę dyrektora
warszawskiego ZOO, A. Kruszewicza „Hipokryzja” i już zmieniam temat!
Miało być o bazarach. A zatem – w mieście Ibra w każdą środę
część placu targowego przeznaczona jest wyłącznie dla kobiet. Z założenia zarówno
osoby sprzedające, jak i kupujące powinny być płci żeńskiej. No ale wiadomo, że
jak niemiecki czy amerykański turysta przyjedzie na wakacje, to nie będzie się
przejmował głupimi zakazami. Więc niestety pomiędzy rozłożonymi na ziemi kolorowymi
tkaninami,
ozdobnymi mankietami do spodni
takie złote lub srebrne mankiety doszywa się do nogawek i spodnie od razu stają się piękne
i maskami na twarz
tak wygląda tradycyjne omańskie zakrycie twarzy
przechadzają się
starsi panowie w krótkich spodenkach…
to już część koedukacyjna
Na szczęście kadzidłowego suku w Salala nie dotyczą żadne
zakazy ani dylematy moralne.
suk w Salala wygrywa w konkurencji na najpiękniejsze usytuowanie - zaraz za ostatnimi straganami zaczyna się piaszczysta plaża i ciepłe morze :)
O ile nie ma się uczulenia na kościelny zapach
kadzidła,
palenie kadzidła jest obowiązkowe - nie tylko na suku, ale też w hotelach, sklepach, domach...
można spokojnie oglądać kremy, oleje, mydła i inne produkty zrobione
z kadzidła.
pani pokazuje krem kadzidłowy
Można go nawet spróbować, bo okazuje się, że najwyższej jakości
kadzidło jest jadalne.
I do tego bardzo zdrowe, pomaga zwłaszcza na trawienie. Niestety,
jeśli jakaś odrobina utkwi między zębami, to kościelny zapach w ustach będzie
prześladował ciekawskiego turystę przez wiele godzin. Wiem, co mówię!
Na zakończenie pokażę Wam zdjęcie potwierdzające to, że na
arabskim suku można naprawdę kupić wszystko.
nasze polskie krówki na suku w Nizwie
Do następnego razu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz