wtorek, 17 grudnia 2019

Omańskie bazary


W arabskim mieście może nie być centrum, starówki, rynku, ratusza i w ogóle może nie być prawie niczego, ale absolutnie nie może brakować suku, czyli bazaru. 


Bardzo lubię wizytować te targowiska. Nie muszę nawet robić żadnych zakupów (choć zawsze znajdzie się coś, co jednak trzeba kupić), wystarczy mi przechadzanie się i przyglądanie bazarowej atmosferze.


Omańskie suki spodobały mi się szczególnie, bo bardzo się od siebie różniły. Każde miasto specjalizuje się w innym asortymencie i nie działa zasada, że jak nie kupię w Salala, to nie szkodzi, bo to samo kupię w Nizwie. Prawie wszystko można dostać tylko na największym bazarze w Maskacie. Jest tam i kadzidło i błyskotki

pawie są bardzo w Omanie lubiane

 i gadżety niezbędne do celebrowania święta narodowego. 



są też szablony do henny

i suszone cytryny...

Sam suk jest też najładniejszy. Czasem trudno się zdecydować czy patrzeć na towary w sklepikach, czy może jednak na sklepienia, filary i inne ozdoby architektoniczne.


to sufit

Pozostałe bazary, które udało mi się odwiedzić nie były tak zdobne. Choć nie – w Nizwie też było nieźle, tylko w innym stylu.



 Ale tam najważniejszy nie jest jednak wystrój. Do Nizwy przyjeżdża się w piątkowe poranki, by sprzedać lub kupić kozę. 

wejście na kozi targ

A jak się jest turystą, to po to, by popatrzeć na kozich właścicieli, którzy oprowadzają swoje zwierzęta po specjalnym wybiegu (dość podobnie jak na wystawach psów)


 i zastanowić się nad naszym stosunkiem do zwierząt. 


No bo z jednej strony litujemy się nad biednymi kózkami i uważamy, że kozi targ jest strasznym niecywilizowanym miejscem. A z drugiej idziemy na śniadanie do restauracji naprzeciwko bazaru i zamawiamy jajecznicę z jajek od kur z chowu klatkowego, a chwilę wcześniej umyłyśmy włosy szamponem, który tak cudownie się pieni, pachnie i nie szczypie w oczy, co udało się osiągnąć, poświęcając życie i zdrowie wielu zwierząt. To bardzo trudny temat i nie o tym przecież dziś chciałam pisać. Polecę więc Wam tylko jeszcze książkę dyrektora warszawskiego ZOO, A. Kruszewicza „Hipokryzja” i już zmieniam temat!


Miało być o bazarach. A zatem – w mieście Ibra w każdą środę część placu targowego przeznaczona jest wyłącznie dla kobiet. Z założenia zarówno osoby sprzedające, jak i kupujące powinny być płci żeńskiej. No ale wiadomo, że jak niemiecki czy amerykański turysta przyjedzie na wakacje, to nie będzie się przejmował głupimi zakazami. Więc niestety pomiędzy rozłożonymi na ziemi kolorowymi tkaninami, 


ozdobnymi mankietami do spodni 

takie złote lub srebrne mankiety doszywa się do nogawek i spodnie od razu stają się piękne

i maskami na twarz

tak wygląda tradycyjne omańskie zakrycie twarzy

 przechadzają się starsi panowie w krótkich spodenkach…

to już część koedukacyjna

Na szczęście kadzidłowego suku w Salala nie dotyczą żadne zakazy ani dylematy moralne. 

suk w Salala wygrywa w konkurencji na najpiękniejsze usytuowanie - zaraz za ostatnimi straganami zaczyna się piaszczysta plaża i ciepłe morze :)

O ile nie ma się uczulenia na kościelny zapach kadzidła, 

palenie kadzidła jest obowiązkowe - nie tylko na suku, ale też w hotelach, sklepach, domach...

można spokojnie oglądać kremy, oleje, mydła i inne produkty zrobione z kadzidła. 

pani pokazuje krem kadzidłowy

Można go nawet spróbować, bo okazuje się, że najwyższej jakości kadzidło jest jadalne. 


I do tego bardzo zdrowe, pomaga zwłaszcza na trawienie. Niestety, jeśli jakaś odrobina utkwi między zębami, to kościelny zapach w ustach będzie prześladował ciekawskiego turystę przez wiele godzin. Wiem, co mówię!


Na zakończenie pokażę Wam zdjęcie potwierdzające to, że na arabskim suku można naprawdę kupić wszystko.

nasze polskie krówki na suku w Nizwie

Do następnego razu!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz