poniedziałek, 14 listopada 2016

Senegalskie impresje

Nie będzie mi łatwo pisać o Senegalu. Za mało czasu, za dużo emocji. Zmysły szaleją od nadmiaru bodźców, dusza się rwie, ciało nie nadąża.
Ja – człowiek, zdecydowanie pochodzę z Afryki. Czuję się tu jak w domu o wiele bardziej niż w jakiejkolwiek innej części świata. 



W tym roku odwiedziłam Laos, Japonię i Senegal. W Laosie było ciekawie, Japonia mnie zadziwiała i wielokrotnie mi zaimponowała. W Senegalu jestem na swoim miejscu. A że nie byłam w Afryce od trzech lat, czuję lekkie oszołomienie. Wszystkiego bym chciała dotknąć, wszystko sobie przypomnieć, wszystkiego doświadczyć od nowa. Tylko jak tego dokonać, skoro się ma zaledwie tydzień?!
Taki mam mętlik w głowie, taki kalejdoskop się w niej kręci, że raczej nici z normalnego, systematycznego opisywania Senegalu.
Wybaczycie, mam nadzieję. Zwłaszcza, że odwiedziłam tylko kilka miejsc i nie mam pełnej wiedzy na temat tego kraju. Mam za to w głowie cały film zatytułowany Moja Afryka. I nim postanowiłam się z Wami podzielić, Klatka po klatce.
Film jest kolorowy, bardzo nawet. 

Senegalczycy nie są może bogaci pieniędzmi, ale kolorów zdecydowanie im nie brakuje

Za to akcja toczy się powoli, zgodnie z ruchem rozłożystych bioder senegalskich kobiet. Za każdym razem, gdy patrzę na zbliżającą się do stolika kelnerkę, sprzedawczynię idącą po jakiś towar czy też Angel, która sprząta i gotuje w naszym domu (mam nadzieję, że A. wybaczy mi ten „nasz” dom, 

to zaledwie brama do domu

bo bardzo przyjemnie jest tak  myśleć o domu wśród bungewilii, stojącym przy piaszczystej uliczce, nad którą kołyszą się palm wachlarze…), nie mogę wyjść z podziwu nad spokojem i dostojeństwem ich ruchów. Nie ma w nich ani źdźbła nerwowości, pośpiechu, chęci przypodobania się klientowi czy pracodawcy. 

kiedy nie muszą, nie chodzą wcale

Afrykanki chodzą powoli, miękkim równym krokiem, wzory ich barwnych sukienek delikatnie falują, a one same znajdują się gdzieś w obłokach, daleko od sterty śmieci, obok których muszą przejść i od obdrapanej ściany czy walącej się budy, którą mijają.

co z tego, że mija się taki widok...

...skoro wystarczy spojrzeć w drugą stronę. W Afryce nawet ja o wiele łatwiej dostrzegam pełną połowę szklanki

Patrzę tak na nie i myślę sobie, że nie ma takiego zajęcia, słowa, gestu, którym dałoby się te kobiety obrazić czy poniżyć. Ich godność jest tak głęboko wewnątrz, że bez względu na okoliczności pozostają zawsze dumnymi i czystymi osobami. Zazdroszczę im tego.
Senegalczycy ruszają się powoli. Zazwyczaj. Są jednak sytuacje, gdy ich ciała nabierają kosmicznego przyspieszenia. Kiedy gra muzyka, ludzie ożywiają się, a ich nogi, biodra, a przede wszystkim pośladki wyczyniają coś takiego, że białemu człowiekowi pozostaje tylko zdjąć czapkę z głowy i podziwiać z otwartymi szeroko oczami i ustami.
Pierwszego dnia w Dakarze, jadąc autobusem, 

senegalski autobus może wyglądać tak,

tak,

albo tak

zobaczyłyśmy przez okno ludzi w strojach ludowych i usłyszałyśmy dźwięki  tradycyjnej muzyki. 


Wysiadłyśmy czym prędzej. Nie wiem, co to była za okazja, ale to nic. Ważne, że mogłam popatrzeć na pięknie ubranych tancerzy, 


którzy, żeby nadążyć za szalonym rytmem tam-tamów, 


wciąż szybciej i szybciej ruszali nogami i biodrami.



Cdn…

5 komentarzy: