Japonia to kraj, w którym nawet zwykła wizyta w banku stanowi dla turysty nie lada atrakcję.
A każdy posiłek jest przygodą godną Indiany Jonesa. Właściwie oprócz ryżu i makaronu, wszystko co jadłam w Japonii było dziwne i absolutnie nieznane.
A jednocześnie takie pyszne! Nie przypominam sobie, żeby cokolwiek mi tam nie smakowało, choć kompletnie nie wiem, co jadłam.
Dlatego też wiedziałam, że danie japońskie, które przygotuję w ramach projektu KrajKuchnia musi spełniać takie dwa podstawowe warunki: być dziwne i smaczne. Przepis znalazłam w wydanej 30 lat temu książce, która sama w sobie spełnia pierwszy warunek, bowiem została tak oprawiona, że trzeba czytać ją do góry nogami. W tej to dziwnej publikacji znajduje się przepis na ochazuke, czyli zupę z zielonej herbaty.
Do jej wykonania potrzebne są: sezam, ryż, płat alg nori, kilka listków rukwi wodnej (u mnie w zastępstwie roszponka), pasta wasabi i zielona herbata.
Opalone nori kroi się następnie w cienkie paski, którymi
należy posypać włożony do miseczki ryż. Na oddzielnym zaś talerzyku umieszcza
się trochę wasabi i część sezamu. Resztę dokłada się do ryżu.
Dalsze czynności, czyli zaparzenie herbaty, wykonuje się bezpośrednio przed spożyciem, tak by do miseczki wlać gorący płyn.
Zupę ozdabia się jeszcze zielonymi listkami i zjada ze smakiem, dokładając sobie w miarę jedzenia wasabi.
Brzmi to wszystko raczej dziwnie, ale daje zaskakująco przyjemny efekt. Zupa smakowała mi na tyle, że postanowiłam zaserwować sobie dokładkę (japońskie miseczki na zupę są tylko troszkę większe od filiżanek do espresso, więc dokładka nie oznacza wcale nadmiernego obżarstwa). I tu popełniłam błąd, przed którym Was ostrzegam.
Pamiętajcie, że zalana gorącą wodą herbata cały czas pracuje i po dziesięciu minutach staje się naprawdę mocną siekierą. Dlatego do zupy trzeba wlewać ją po 1-2 minutach parzenia, a nie później. Niestety nie pomyślałam o tym i druga porcja zrobiła się gorzka.
No nic, człowiek uczy się na błędach, następnym razem będę mądrzejsza. Choć następnym razem raczej nie będzie zupy z herbaty, bo czeka nas spotkanie z kuchnią Jemenu. Zapraszam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz