niedziela, 3 marca 2019

Królewski Ogród Botaniczny


Jak już wspominałam, najporządniej zwiedziłam w Madrycie ogród botaniczny. Nie byle jaki, bo królewski, założony w tym miejscu około 260 lat temu przez Carlosa III.


Ogród nie jest duży, ale pięknie rozplanowany i robiący wrażenie, zwłaszcza jeśli odwiedzi się go w towarzystwie odpowiedniego przewodnika. 


W ogóle wydaje mi się, że żadnych ogrodów botanicznych nie powinno się zwiedzać tak po prostu, na własną rękę (o ile oczywiście nie jest się botanikiem albo przychodzi wyłącznie w celach rekreacyjnych). Bo zwykły człowiek patrząc na rośliny, raczej nie jest w stanie odkryć ich tajemnic i zauważyć, że stoi nie przed zwykłym cisem, a ma przed sobą „krzew życia i śmierci”. Życia, bo jego kora wykorzystywana jest do leczenia raka, a śmierci, ponieważ spożycie trzech jagód może zakończyć życie jedzącego.


Dobry przewodnik pokaże Wam też w madryckim ogrodzie cedr himalajski o gałęziach spadzistych jak dach góralskiej chaty i bawełnę, która nie powinna już być uznawana za roślinę dostarczającą nam przyjaznych środowisku tkanin. Dlaczego? A dlatego, że współczesne uprawy bawełny wymagają stosowania bardzo dużych ilości pestycydów. Jeśli więc macie wybór, to skłaniajcie się ku materiałom z lnu lub konopi – są przyjaźniejsze dla naszej planety.


A czy wiedzieliście na przykład, że róże są spokrewnione z jabłoniami i gruszami? W lutym, nawet w Madrycie róże jeszcze nie kwitną, ale jedna mała dzika różyczka postanowiła sprawić nam przyjemność i zakwitła, dostarczając dowodu na pokrewieństwo z drzewami owocowymi. 


Otóż zarówno kwiaty jabłoni, grusz, jak i róż mają pięć płatków. To znaczy dzikich róż, bo te uprawiane przez człowieka są modyfikowane tak, by miały jak najmniej kolców i jak najwięcej płatków. Mają ich zatem znacznie więcej niż pięć, ale podobno jest to zawsze wielokrotność pięciu. Teraz nie było jak, ale latem na pewno to sprawdzę!
Przewodnik opowiedział nam też historię chorego wiązu. 


To stare drzewo z całej siły trzyma się życia i choć cierpi na chorobę, która zazwyczaj doprowadza do śmierci w dwa lata, walczy z nią już od 40 lat. Choroba ta podobna jest do miażdżycy wywoływanej u ludzi między innymi zbyt wysokim poziomem cholesterolu. U drzew winne są grzyby, którymi zostają zainfekowane tkanki rośliny. Dostają się do wnętrza drzewa, oblepiając odnóża pewnych insektów, które wgryzają się i wchodzą pod korę. Gdyby przed wizytą w drzewie myły nogi, nic złego by się nie stało, bo same w sobie nie są szkodliwe. Niestety jednak, na ogół przynoszą ze sobą złe grzyby.
W Królewskim Ogrodzie Botanicznym rośnie tylko jedno drzewo, które prawdopodobnie znało Carlosa III. To liczący sobie około 260 lat cyprys. 


„Cienki, chudy, co zda się być drzewem nie smutku, lecz nudy” – tak w „Panu Tadeuszu” pisał Adam Mickiewicz. A jednak mnie nie wydał się nudny. Nie tylko bowiem daje ludziom najlepsze drewno na gitary do flamenco, ale też spełnia kilka ważnych funkcji na cmentarzach. Po pierwsze, dzięki swej smukłości, wynosi dusze zmarłych korzeniami spod ziemi i transportuje je poprzez gałęzie aż na sam czubek, skąd już blisko do nieba. A po drugie, korzenie cyprysów mają zapach odstraszający gryzonie, które dzięki niemu trzymają się z dala od grobów.
W madryckim ogrodzie są też szklarnie, w których panują trzy różne tropikalne klimaty. 


Rosną tam nie tylko kaktusy,


 ale też amorfofalusy, 


dzbaneczniki


 i wiele innych ciekawych roślin. Jest też XIX-wieczna palmiarnia, 


w której odpowiednie dla ciepłolubnych roślin warunki zapewniano, umieszczając pod ażurową posadzką odchody i mocz koński. 


Mieszanka ta fermentowała i wydzielała ciepło ogrzewające pomieszczenie. O efektach zapachowych przewodnik nie wspomniał, widocznie dla roślin nie były one istotne.
Ostatnią atrakcją ogrodu jest taras bonsai. 

drzewko małe, ale granat niczego sobie

Większość roślin pochodzi z kolekcji byłego premiera, Felipe Gonzaleza Marqueza, który odchodząc z urzędu, podarował swoje drzewka ogrodowi.

gdybym sama nie zrobiła tego zdjęcia, myślałabym, że kwiatki są doklejone...

Są też w Królewskim Ogrodzie Botanicznym palmy ubrane w przewiewne czepki. Zapomniałam zapytać dlaczego, więc jeśli będziecie w Madrycie, dowiedzcie się i dajcie mi znać. Z góry dziękuję!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz