czwartek, 20 kwietnia 2017

Obiady czwartkowe

Opowieść piąta - o restauracjach

Komentarz pod ostatnimi Obiadami czwartkowymi sprawił, że postanowiłam pokazać Wam nie tylko co, ale też gdzie się w Iranie jada.


Ogólnie z restauracjami sprawa nie jest prosta. Wiele z nich skrywa się w takich zakamarkach i zaułkach, że znaleźć je bez pomocy lokalnego przewodnika jest zadaniem prawie niewykonalnym. 

tu zajrzeliśmy w poszukiwaniu czegoś do picia

i zostaliśmy dłuższą chwilę

Kiedy jednak los sprawi, że – najczęściej niechcący – trafi się do takiego lokalu, to nawet jeśli nie jest się głodnym, warto usiąść choćby na herbatę.

o tej kawiarni pisałam już tydzień temu

Zresztą często okazuje się, że wiele więcej niż herbatę dostać nie można. I to nie tylko w lokalach, które są kawiarniami, 

tu piłam kawę, wizytując w Isfahanie najpiękniejszy plac świata

czy może raczej cukierniami lub herbaciarniami, 

cukiernia w ormiańskiej dzielnicy Isfahanu

bo kawa nie należy do powszechnie pitych w Iranie napojów i serwuje się ją właściwie tylko w kawiarniach nastawionych na zagranicznych gości albo w tych, które chcą uchodzić za zachodnie.

o takie napoje łatwiej niż o kawę

Jednak nawet w prawdziwych restauracjach, jeśli trafi się na nieodpowiednią porę, o jedzeniu można zapomnieć. Irańczycy jedzą obiad zazwyczaj między dwunastą a piętnastą i wtedy restauracje działają. Potem zaś trzeba czekać do pory kolacyjnej, czyli do siódmej wieczorem. 

w tej restauracji nie udało nam się zjeść, bo było za wcześnie

do tej trafiliśmy o odpowiedniej godzinie

Kto jest głodny o piątej czy szóstej musi zadowolić się fast foodem w postaci kanapki lub falafela. Albo wcześniej zaopatrzyć się w danie na wynos i urządzić piknik. I to właśnie Irańczycy lubią najbardziej. Choć mają piękne, bogato zdobione restauracje, to najchętniej tylko kupują w nich jedzenie a zjadają je na kocu czy dywanie rozłożonym na trawniku, chodniku, parkingu.

na piknik nadaje się każde miejsce


Miejcie się na baczności, gdy będziecie przechodzić koło takiej piknikującej rodziny czy grupki znajomych. Wystarczy, że zatrzymacie na nich wzrok przez dwie sekundy, a już ktoś szerokim gestem zaprosi Was do wspólnej konsumpcji, podsuwając swoje ledwie napoczęte danie. 

Irańczycy to namiętni piknikowicze

Zresztą w restauracjach to ryzyko też występuje. Ile razy zdarzyło mi się spojrzeć nieco uważniej na talerze stojące na sąsiednim stoliku albo tylko odwrócić głowę w poszukiwaniu kelnera, już ktoś próbował mi odstąpić swoje kurze udko czy miskę ryżu. Naprawdę, Iran to okropnie niebezpieczny kraj! 

restauracja w centrum handlowym w Szirazie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz