czwartek, 6 października 2016

Obiady czwartkowe

W zeszłym tygodniu objadaliśmy się jak bąki japońskimi zupami, zatem najwyższa pora zająć się deserami.



Japończycy jak wiadomo lubią zieloną herbatę. I to nie tylko w postaci naparu, dodają ją też do czekoladek, ciastek i lodów. 


Klub miłośników języka angielskiego zabrał mnie do tradycyjnej kawiarni – dokładnie takiej, jaką każdy z Was ma przed oczami, gdy usłyszy tradycyja  i japońska. Stały w niej niziutkie stoliki, siedziało się na płaskich poduszkach ułożonych na rozścielonych na podłodze matach, ściany zrobione były z przesuwanych parawanów shoji, a za nimi widać było oczko wodne i starannie przycięte drzewka.


W takiej to najbardziej japońskiej z japońskich scenografii, poczęstowana zostałam tradycyjnym deserem kakigori. Składa się on z góry kruszonego lodu i polewy. Polewa może być owocowa lub czekoladowa, ale oczywiście najlepsza jest herbaciana. 

myślałam, że ta brązowa kulka to lody czekoladowe, ale okazało się, że  fasola

Kakigori znakomicie orzeźwia i nie tuczy, czego nie można powiedzieć o innym tradycyjnym deserze – akafke.
Akafke jadłam w cukierni, w której nie serwowano niczego innego, tylko te zrobione z fasoli ciastka.

w tej cukierni  nigdy nie ma problemu z brakiem wolnego stolika

 Wchodząc do takiego lokalu, podaje się tylko liczbę osób, nie trzeba mówić co się chce, bo każdy dostaje to samo – ciastko i herbatę. 


Herbata jest absolutnie konieczna, bo ciastko jest tak słodkie, że bez przepłukiwania kubków smakowych gorzkim płynem, nie udałoby mi się zjeść wszystkiego.

tu przygotowuje się herbatę

Zieloną herbatą przyprawiane są także inne słodycze.  Na przykład to ciastko, które w pierwszej chwili pomyliłam z mydłem.


Są też herbaciane cukierki. 

wyrób herbacianych cukierków

I klonowe ciastka momiji manju nadziewane herbatą.


Z produkcji tych ciastek słynie wyspa  Itsukushima, o której pisałam niedawno. Większość sklepików znajdujących się między portem a świątynią nie tylko sprzedaje ciastka, ale też wyrabia je na miejscu, a cały proces prezentowany jest  jako nie lada atrakcja turystyczna. 


W ogóle trzeba przyznać, że klonowe słodycze są wspaniałą ilustracją powiedzenia, iż reklama jest dźwignią handlu. Same w sobie nie są jakieś wybitne, ot biszkopt z nadzieniem. 

nadzienie różne, cena ta sama

Ale tyle wkoło nich zamieszania, że nikt chyba nie wyjeżdża z Itsukushimy, nie skosztowawszy słynnych ciastek. A większość wiezie jeszcze pięknie zapakowane pudełka z momiji manju, jako prezent dla rodziny i znajomych.

w Japonii ogromną wagę przywiązuje się do ładnych opakowań

Ja poprzestałam na spróbowaniu jednego ciastka, zaś moich bliskich uraczyłam cukierkami z kiełbasy, 


drażetkami wyglądającymi jak japońskie dziewczęta 



misie i kotki też mi się podobały, ale nie sprzedawali paczek mieszanych

oraz wodorostami o smaku śliwki. 

wyglądały zachęcająco i tak różowo. Niestety niektórzy nie dali rady przełknąć tego przysmaku

a te cukierki jedynie sfotografowałam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz