niedziela, 4 listopada 2018

Algierskie miasto mostów


Zamilkłam na dłuższą chwilę, bo – zgodnie z obietnicą – chciałam napisać o algierskiej gościnności, życzliwości i o tym, jak przez prawie trzy tygodnie byłam najbardziej zaopiekowaną Ewą świata. Zabierałam się za ten temat kilkakrotnie i za każdym razem zamiast zwykłego blogerskiego opisu wychodziły mi jakieś ckliwe wzruszenia.


dokoła zupelna pustka

a w środku życzliwi ludzie, ktorzy przyjęli nas zgodnie z zasadą, że gość w dom, Bóg w dom

Ostatecznie więc musicie się zadowolić moim gorącym zapewnieniem, że Algierczycy są wspaniałymi ludźmi i nigdzie – oprócz Jemenu – nie było mi tak dobrze z lokalną ludnością, jak w tym muzułmańskim, arabskim i afrykańskim kraju.

mamę tych dzieciaków będę bardzo długo wspominać

Skoro to mamy już z głowy, możemy zająć się dalszym oglądaniem Algierii. Tym razem zapraszam do leżącej na północnym wschodzie kraju Konstantyny. 


Miasto to zacne, znane już w starożytności. Wtedy, będąc stolicą Numidii, nosiło nazwę Cyrta. Potem, już w naszej erze przemianowano je na Konstantynę, oddając hołd rzymskiemu cesarzowi Konstantynowi I Wielkiemu. 

może dlatego konstantynianki ubierają się iście po cesarsku...

Dzisiaj miasto znane jest jednak nie ze względu na historię. Tym co przyciąga i zachwyca jest położenie Konstantyny. Leży ona bowiem sobie niebanalnie na krawędzi kanionu.


 Budynki wiszą niemalże nad przepaścią, 


a gdzieś tam w dole płynie – chwilami bardzo wartko – rzeka. 


Nie ułatwia to poruszania się po mieście, ale wygląda imponująco.  Zresztą popatrzcie sami:

Konstantyna nazywana jest miastem mostów








Ładnie, prawda?

2 komentarze: