niedziela, 6 listopada 2022

KrajKuchnia - Meksyk

 Meksyk to bardzo duży i różnorodny kraj, który można zwiedzać na wiele sposobów. Jednym z nich jest oczywiście podróż kulinarna. 


Ostatni raz byłam w Meksyku już dawno temu i wiele wspomnień mi się zatarło, ale wciąż pamiętam kilka niezwykłych smaków, które tam odkryłam. Na przykład słynny czekoladowo-pikantny sos mole poblano albo lody ananasowe z solą i chili (pisałam o nich kiedyś tutaj).

na pierwszym planie chili do posypania lodów

Ogólne wrażenie, które pozostało mi po meksykańskich wyprawach, jest takie, że tamtejsza kuchnia w bardzo umiarkowanym stopniu przypomina to, co u nas uważane jest za jedzenie meksykańskie.


I dlatego do projektu KrajKuchnia wybrałam uliczne danie zwane esquites.

Autorka przepisu znalezionego w sieci pisze, że w różnych regionach Meksyku receptury na to danie nieco się różnią. Ta, którą ona proponuje, pochodzi z centralnej części kraju.


Do sporządzenia esquites potrzebne są: kukurydza, cebula, kostka bulionowa, masło, biały ser (ja wzięłam twardą mozzarellę), chili, cytryna oraz epazote. Ten ostatni składnik jest najtrudniejszy do zdobycia (u nas, bo w Meksyku pewnie nie).

gdzieś w Meksyku

Epazote po polsku nazywa się komosą meksykańską, co dobrze wróży meksykańskości dania, które w sobie ją zawiera. Kupić ją w zwykłej Biedronce raczej się nie uda, ale już w Internecie tak. 

Co prawda, żeby nieco zmniejszyć dysproporcję między ceną zakupów i dostawy, zamówiłam mnóstwo innych rzeczy i wydałam na nie znacznie więcej pieniędzy niż pierwotnie planowałam, ale komosę meksykańską zdobyłam i mogłam przystąpić do gotowania.

Najpierw musiałam pokroić cebulę i zeszklić ją na maśle. Następnie dodałam posiekane chili i epazote.


 Po chwili dorzuciłam kukurydzę i wlałam rozpuszczoną kostkę bulionową. Pogotowałam wszystko razem kilka minut i już. Esquites było gotowe.


Jednak trzeba je było jeszcze odpowiednio podać. Autorka przepisu zaleca serwowanie dania w szklance lub kubku, tak by oprócz kukurydzy, można było też wlać trochę bulionu. Wierzch potrawy posypuje się serem i dekoruje łyżką majonezu oraz cząstkami cytryny, żebyby każdy mógł wycisnąć tyle soku, ile chce.


Epazote jest całkiem smaczne i wizytując Meksyk następnym razem, będę go wypatrywała w ulicznych jadłodajniach.


Ale najpierw zaproszę Was na kolejny odcinek KrajKuchni. Tym razem będzie danie z Mikronezji.

ale zdjęcia oczywiście z Meksyku




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz