Dziś zapraszam Was do Kenii. Kraj to bardzo intersujący i wiele osób go odwiedza. Jednak najczęściej ograniczają się do atrakcji turystycznych i wyjeżdżają, nie mając pojęcia o Kenii jako kraju.
Wiem, co mówię, bo sama byłam tam parę razy. Widziałam dom Karen Blixen,
spotkałam wiele wspaniałych zwierząt,
podziwiałam niezwykłe krajobrazy,
ale prawdziwą Kenię – kraj, w którym toczą się losy ponad 50 milionów ludzi, oglądałam tylko przez szybę samochodu.
No bo nie da się jako kontaktu z prawdziwymi ludźmi, zaliczyć wizyty w turystycznej wiosce masajskiej.
Nie mam do siebie pretensji, bo podczas pobytu w Kenii, nie byłam panią swojego czasu i robiłam to, co musiałam, ale niedosyt został. I dziś Kenia jest u mnie na liście krajów do poprawki.
Zacznę ją od ugotowania kenijskiej potrawy. Wybrałam tradycyjne danie Kikuju, najliczniejszej grupy etnicznej, zasłużonej w walce o niepodległość Kenii. Trzech kenijskich prezydentów było Kikuju. Oraz ojciec Toma Morello, gitarzysty zespołu Rage Against the Machine. Kikuju mają własny język, z którego pochodzi nazwa naszego dzisiejszego dania. Irio po kikujsku znaczy po prostu jedzenie, z czego wnoszę, że danie to jest kwintesencją kenijskiej kuchni.
Do jego przyrządzenia potrzeba: batatów, groszku, cebuli, kukurydzy i czosnku. Przydadzą się też dodatki, w postaci słodkiej papryki, chili i natki.
Bataty i groszek należy ugotować w oddzielnych garnkach,
a cebulę podsmażyć z chili, słodką papryką i czosnkiem.
Gdy bataty zmiękną trzeba je rozgnieść widelcem albo przyrządem do ziemniaków i połączyć z resztą składników, czyli groszkiem, cebulą, kukurydzą i natką.
Kenijskie irio gotowe! Jest to danie proste, pożywne i smaczne, czyli ma wszystko czego można wymagać od potrawy, która nazywa się „jedzenie”.
Następnym razem będziemy gotować po kirgisku – zapraszam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz