sobota, 5 lutego 2022

KrajKuchnia - Malawi

 Malawi. Nie powiem, żebym miała szczególnie głęboką wiedzę o tym kraju. Potrafiłam z grubsza umieścić go na mapie i właściwie to tyle.

Z głębin pamięci wyciągnęłam jeszcze jakiś mglisty obraz jeziora Malawi (zwanego też Niasa), które jest lubiane przez akwarystów, bowiem obfituje w niespotykane gdzie indziej ryby. Jak mówi mój brat, urządzając akwarium w stylu Malawi, nie sadzi się roślin, bo w tamtym jeziorze ich nie ma. Ale za to jest więcej gatunków ryb niż gdziekolwiek indziej.


Dziś poszerzyłam swoją wiedzę o znajomość flagi Malawi, którą – słowo daję – zobaczyłam pierwszy raz w życiu. Podoba mi się, bo wychodzi poza te nudne trzy paski w standardowych kolorach, które stanowią większość flag świata.

Dowiedziałam się też, że jezioro Niasa nazywane jest kalendarzowym, bowiem ma 365 mil długości i 52 mile szerokości. Bardzo to miły gest z jego strony w kierunku malawijskich dzieci uczących się geografii ojczystej, prawda?

Znalazłam też ciekawą informację o tym, że zespół muzyczny z więzienia Zomba został kilka lat temu nominowany do nagrody Grammy. Krótki filmik o tym można zobaczyć tutaj.

No, ale przede wszystkim okazało się, że Malawi to „ciepłe serce Afryki”, które słynie swą gościnnością i wspaniałą kuchnią. I właśnie potrawę tej wspaniałej kuchni będę dziś robiła.

Futali to danie śniadaniowe, którego popularność przekroczyła granice kraju. Przyrządza się je w wielu miejscach w Afryce, ale jedynie słuszna wersja jest ta pochodząca z Malawi (a przynajmniej tak twierdzi autor przepisu, który znalazłam w Internecie).


Składników futali jest niewiele: dynia (lub słodkie ziemniaki), masło orzechowe i ewentualnie jakiś liść. Ponieważ w kwestii liścia była dowolność, a akurat nie dysponowałam liśćmi dyni podanymi jako przykład, wzięłam kawałek kapusty pekińskiej.

Wykonanie dania też nie jest skomplikowane. Pokrojoną dynię należy ugotować do miękkości w wodzie, 


zielony liść zblanszować w oddzielnym garnku, 


a następnie wszystko połączyć z masłem orzechowym.

No i już – danie śniadaniowe musi być szybkie, bo kto by miał rano czas na długie gotowanie.


Potrawa jest niewyszukana, ale smaczna, choć ja dałam zbyt dużo masła orzechowego i przygłuszyłam nim delikatny smak dyni. Więc jeśli będziecie się bawić w kuchnię malawijską, pamiętajcie o umiarze – lepiej na początku dać orzeszków tylko trochę i ewentualnie potem dołożyć.

A ja rozpoczynam przygotowania do potrawy z Malediwów. Zapraszam na następny odcinek KrajKuchni!

1 komentarz:

  1. No nie wyglada zachęcająco. A i składniki rzeczywiście niezbyt wyszukane :)

    OdpowiedzUsuń